Wpis Jacka Kurskiego wywołał polityczną burzę w PiS. Choć został już usunięty z mediów społecznościowych, kulisy jego publikacji okazują się jeszcze bardziej wybuchowe. Jak ustalili prowadzący "Podcast polityczny" w TVN24+, Jarosław Kaczyński próbował powstrzymać Kurskiego przed atakiem na Mateusza Morawieckiego. Decyzja prezesa PiS przyszła jednak za późno. Z informacji dziennikarzy TVN24+, Arlety Zalewskiej i Konrada Piaseckiego, wynika, że publikacja wpisu Jacka Kurskiego wcale nie była spontaniczna. Początkowo prezes PiS miał dać byłemu szefowi TVP zielone światło na uderzenie w Mateusza Morawieckiego. Sytuacja zmieniła się po rozmowie Jarosława Kaczyńskiego z byłym premierem. Jarosław Kaczyński do Jacka Kurskiego: "Nie publikuj" Politycy mieli rozmawiać przez ponad pół godziny, wyjaśniając narosłe napięcia i ustalając gesty mające świadczyć o lojalności Morawieckiego wobec partii. Jednym z nich miało być pojawienie się byłego premiera na spotkaniu wigilijnym w siedzibie PiS (który później zorganizował własną wigilię ze swoimi zwolennikami). Po tej rozmowie Kaczyński skontaktował się z Kurskim i – jak relacjonują rozmówcy "Podcastu politycznego" – miał powiedzieć wprost: "Jacek, nie publikuj". Wtedy okazało się, że wpis jest już w sieci i błyskawicznie rozchodzi się w mediach społecznościowych, wywołując gwałtowną reakcję wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy. Frakcja związana z Morawieckim przyjęła go z oburzeniem, a konflikt, zamiast wygasać, wszedł w nową fazę. Wpis Jacka Kurskiego o Mateuszu Morawieckim był długi i... ostry Sam wpis Kurskiego był bardzo długim i ostrym oskarżeniem byłego premiera. Były prezes TVP zarzucił Morawieckiemu brak lojalności wobec PiS i Jarosława Kaczyńskiego, działanie na własną polityczną korzyść oraz osłabianie partii w kluczowym momencie. Szczególne emocje wzbudziły sugestie, że były premier realizuje własny plan przejęcia przywództwa na prawicy, promując się jako przyszły szef rządu i dystansując się od decyzji partii. Według Kurskiego Morawiecki miał nie wspierać "represjonowanych kolegów", ponosić odpowiedzialność za odpływ wyborców oraz wysyłać sygnały gotowości do współpracy z Koalicją Obywatelską i mediami uznawanymi w PiS za wrogie ("do Agory na Czerską po prostu się nie chodzi"). Ostrzegał przed scenariuszem rozbicia PiS i próbą stworzenia "PiS-light", który współpracowałby z rządem Donalda Tuska. Wpis zawierał również daleko idące sugestie dotyczące możliwego szantażu lub nacisków, pod którymi – zdaniem Kurskiego – mógł znaleźć się Morawiecki. Były prezes TVP pisał, że "strach jest złym doradcą", a partia powinna otoczyć byłego premiera ochroną, jeśli rzeczywiście działa on pod presją. Kurski usunął wpis o Morawieckim. Przestraszył się Kaczyńskiego? Kilka godzin po publikacji Kurski usunął wpis, tłumacząc, że osiągnął on "zamierzony skutek", czyli "wzmocnienie przekonania, że podporządkowujemy swoje ambicje dobru obozu patriotycznego, nie chodzimy na rozmowy do fabryk kłamstw o PiS, nie wyrywamy się na premiera bez mandatu środowiska politycznego, nie proponujemy wspólnych rządów w wielkiej koalicji z Tuskiem, nie zapowiadamy abolicji dla rządów bezprawia, nie odcinamy się od kolegów z PiS zaszczuwanych i ściganych przez reżim, lecz ich wspieramy". Podkreślił też wagę autorytetu Jarosława Kaczyńskiego. "Ale przede wszystkim uznajemy hierarchię i autorytet w obozie zjednoczonej prawicy, stawiamy się na zaproszenie PJK, nie dąsamy się i nie urządzamy konkurencyjnych imprez. Tylko wtedy będziemy gotowi do wspólnych zwycięstw dla Polski" – podsumował, nawiązując do ostatniego spotkania na Nowogrodzkiej, w którym nie uczestniczył Morawiecki, bo pojechał na Podkarpacie z Beatą Szydło. Wpis zniknął z X, ale jego skutki pozostają. W PiS daleko do wygaszenia konfliktu, a ujawnione kulisy – zwłaszcza informacja, że prezes partii próbował wstrzymać publikację – pokazują, jak napięta i niepewna stała się dziś wewnętrzna sytuacja ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego, które jest podzielone jak nigdy.