Co grozi 12-latce z Jeleniej Góry? Ekspertka reaguje na słowa Waldemara Żurka

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek stwierdził, że jeśli wszystkie okoliczności się potwierdzą, 12-latka podejrzana o zabójstwo 11-letniej Danusi w Jeleniej Górze może trafić do zakładu poprawczego. Zdaniem ekspertki taki scenariusz jest prawnie niemożliwy. Tragedia w Jeleniej Górze wywołała falę emocji i natychmiastowych osądów. W debacie publicznej padły już deklaracje o wysłaniu 12-latki do zakładu poprawczego. Tymczasem prawo mówi coś zupełnie innego. Ekspertka od przestępczości nieletnich w rozmowie z Polsat News przypomina, że nawet przy tak drastycznym czynie państwo ma obowiązek patrzeć na sprawczynię jak na dziecko w kryzysie, a nie jak na dorosłą sprawczynię zbrodni. Tragedia, która poruszyła całą Polskę W poniedziałek niedaleko Szkoły Podstawowej nr 10 w Jeleniej Górze znaleziono ciało 11-letniej dziewczynki. Według dotychczasowych ustaleń Danusia została zaatakowana nożem, a na miejscu mimo szybkiej reakcji służb nie udało się jej uratować życia. Wkrótce potem sąd rodzinny zgodził się na zatrzymanie 12-latki z tej samej szkoły, podejrzewanej o dokonanie zabójstwa. Motyw czynu wciąż pozostaje nieznany, a śledczy oficjalnie nie przedstawiają żadnych hipotez. Mimo to opinia publiczna natychmiast podzieliła się na dwa obozy: tych, którzy domagają się jak najostrzejszych konsekwencji, oraz tych, którzy przypominają, że mówimy o dziecku, które samo wymaga natychmiastowej pomocy. Młodzież nie jest coraz bardziej brutalna Dr hab. Dagmara Woźniakowska z Uniwersytetu Warszawskiego, prezes Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego, studzi emocje. W rozmowie z Polsat News podkreśla, że głośne, pojedyncze sprawy nie oddają rzeczywistego obrazu przestępczości nieletnich. – Jeśli popatrzymy sobie na statystyki tej najpoważniejszej przestępczości nieletnich, to przestępstwa agresywne nieletnich spadają. Zabójstwa popełnione przez nieletnich to jest kilka przypadków rocznie i to raczej pięć niż dziewięć – zauważa ekspertka. Jak zaznacza, dane dotyczące najpoważniejszych czynów pokazują raczej spadek liczby agresywnych przestępstw wśród nieletnich niż ich wyraźny wzrost. Zabójstwa z udziałem osób niepełnoletnich to wciąż kilka przypadków rocznie w skali kraju. Ekspertka zwraca też uwagę, że młodzież częściej bywa dziś zagrożeniem dla samej siebie – w statystykach rosną sygnały związane z autoagresją, próbami samobójczymi czy zachowaniami desperackimi. Wyciąganie z dramatu z Jeleniej Góry ogólnych wniosków o całym pokoleniu – jak sugeruje dr Woźniakowska – byłoby zwyczajnie nieuczciwe wobec ogromnej większości nastolatków. 12-latka a prawo: system opiekuńczy, nie karny Największe poruszenie wywołały słowa ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka, który w radiowej wypowiedzi stwierdził, że jeśli wszystkie okoliczności się potwierdzą, dziewczynka może trafić do zakładu poprawczego. Prof. Woźniakowska prostuje te deklaracje wprost: taki scenariusz jest prawnie niemożliwy. – Chciałabym zdementować to, co powiedział w mediach pan minister sprawiedliwości Żurek, że jeżeli wszystkie fakty się potwierdzą, to dziewczynka trafi do zakładu poprawczego. Otóż nie, bo zakład poprawczy jest uznany za tak poważny środek w stosunku do dziecka, że można go zastosować dopiero od 13. roku życia – mówi prof. Woźniakowska. Zakład poprawczy to ośrodek zarezerwowany dla nieletnich, którzy w chwili czynu mieli ukończone 13 lat. Uznaje się go za tak daleko idącą ingerencję w życie dziecka, że ustawodawca wyznaczył twardą granicę wiekową. W przypadku 12-latki z Jeleniej Góry sąd rodzinny może sięgać wyłącznie po narzędzia przewidziane w systemie opiekuńczym, czyli ustawie o postępowaniu w sprawach nieletnich. Chodzi o katalog środków wychowawczych i tymczasowych – od nadzoru i terapii aż po umieszczenie w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. To właśnie taki ośrodek, o łagodniejszym rygorze niż poprawczak, może być w praktyce najdalej idącą reakcją systemu na tak poważny czyn w wykonaniu dziecka, które nie ukończyło 13 lat.