W Prawie i Sprawiedliwości dojrzewa decyzja o wyrzuceniu Jacka Kurskiego z partii. Po serii ostrych wystąpień i ataku na Mateusza Morawieckiego część posłów – ponad frakcyjnymi podziałami – rozpoczęła zbieranie podpisów pod wnioskiem o jego usunięcie. Konflikt, który wybuchł jeszcze przed głośnym wpisem byłego prezesa TVP, przerodził się w otwartą wojnę domową w PiS. Nie milkną kontrowersje wokół ostatnich wypowiedzi Jacka Kurskiego. Były prezes TVP napisał na X długi wpis, w którym bezpardonowo uderzył w Mateusza Morawieckiego. Jak wynika z ustaleń prowadzących "Podcast polityczny" na TVN24+, Jarosław Kaczyński usiłować zatrzymać publikację, ale... nie zdążył i w PiS wybuchła otwarta wojna. Później Kurski usunął wpis, ale mleko się rozlało. Przypomnijmy, że Kurski postawił Morawieckiemu – który już odpowiedział "koledze" – szereg ciężkich zarzutów. Oskarżał byłego premiera o brak lojalności wobec partyjnego kierownictwa i samego prezesa, grę na własne polityczne konto, współpracę z rządem Donalda Tuska oraz działania, które – jego zdaniem – osłabiają PiS w momencie szczególnie wrażliwym dla ugrupowania. Wątek, który szczególnie zelektryzował polityków PiS, dotyczył sugestii możliwych nacisków lub szantażu wobec Morawieckiego. Kurski nie formułował wprost oskarżeń, ale pisał o presji, pod którą – jego zdaniem – mógł znaleźć się były premier. "Strach jest złym doradcą" – przekonywał, dodając, że jeśli Morawiecki rzeczywiście jest w opałach, "partia powinna zapewnić mu ochronę". Sam Kurski tłumaczył później, że jego wpis był reakcją na konkretne wypowiedzi byłego premiera. Jak mówił w rozmowie z "Super Expressem": "To mnie wzburzyło, dlatego, że nie było do tej pory reakcji na nazwanie tego, w związku z czym w wyniku mojego tekstu jednak doszło do pewnego zdyscyplinowania autora tych niepokojących sygnałów Mateusza Morawieckiego, który stawił się na Nowogrodzkiej i to był taki tekst dyscyplinujący". Jacek Kurski zostanie wyrzucony z PiS? Waldemar Buda mówi o zbieraniu podpisów Te wyjaśnienia nie uspokoiły jednak nastrojów. Stronnicy Mateusza Morawieckiego odpowiedzieli błyskawicznie i ostro, zarzucając Kurskiemu działanie na szkodę całego obozu. Paweł Jabłoński wprost zasugerował mu odejście z PiS. "Gdybym tak bardzo nie mógł wytrzymać, że nie jestem jednym z liderów swojego obozu politycznego, że non-stop bym liderów tego obozu brutalnie oczerniał i atakował – to najbardziej honorowym wyjściem byłoby opuszczenie tego obozu. Więc skoro, Jacku Kurski, tak bardzo nie możesz znieść obecności w PiS, którego wiceprezesem jest Mateusz Morawiecki, to może po prostu wyjdź z naszej partii?" – napisał poseł Prawa i Sprawiedliwości. "Trzeba do tego odwagi – trochę innego rodzaju niż do medialnych ataków na X czy w telewizjach – mogłyby skończyć się wówczas np. dobre pieniądze, jakie dzięki PiS zarabiasz w Brukseli... No ale skoro jesteś taki honorowy i lepiej wiesz, jak budować siłę polskiej prawicy – to, kto ci broni stworzyć coś swojego według własnych pomysłów?" – dodał, kończąc wpis wymownym "powodzenia i szerokiej drogi". Jeszcze ostrzejszy ton przyjął europoseł Waldemar Buda, który zasugerował, że historia Kurskiego w PiS to pasmo zdrad. "Przystąpił do PiS w 2001, zdradził w 2002. Przystąpił do PiS w 2004 zdradził w 2011. Przystąpił do PiS w 2024, zdradzi w..." – wyliczał. Kulminacją sporu okazała się zapowiedź formalnych kroków wobec Kurskiego. "W związku z obrzydliwymi insynuacjami rozpoczęła się inicjatywa posłów, niezależnie od frakcji i różnic zdań w innych sprawach, zbierająca podpisy pod wnioskiem o usuniecie Jacka Kurskiego z Prawa i Sprawiedliwości" – poinformował Buda. Kurski szybko odpowiedział posłowi do Parlamentu Europejskiego i wcale się nie patyczkował. "Waldek, najpierw opłać składki, a potem bierz się za wyrzucanie z Prawa i Sprawiedliwości" – rzucił. Nikt w PiS – które ostatnio świętowało na dwóch, oddzielnych spotkaniach wigilijnych – nie ma już raczej wątpliwości, że konflikt między dwiema frakcjami w PiS wszedł w fazę otwartą. Dla wielu polityków byłej partii rządzącej pytanie nie brzmi już, czy sprawa będzie miała konsekwencje, lecz jak daleko one sięgną. Wojna domowa raczej nie pomoże słabym sondażom...