Zabójstwo 11-letniej Danusi w Jeleniej Górze wstrząsnęło lokalną społecznością i odbiło się szerokim echem w całym kraju. "Fakt" rozmawiał z rodzicami uczniów, którzy chodzili do tej samej szkoły zarówno z Danusią, jak i z 12-latką, wobec której pojawiły się podejrzenia w sprawie jej śmierci. Ich nieoficjalne relacje dotyczą przebiegu tragicznego dnia oraz zachowania starszej dziewczynki – policja i prokuratura na razie nie komentują szczegółów sprawy. W poniedziałek 15 grudnia obie dziewczynki uczestniczyły w normalnych zajęciach w Szkole Podstawowej nr 10 w Jeleniej Górze, do której uczęszcza ponad 700 uczniów. Danusia była uczennicą piątej klasy. Druga z dziewczynek, starsza o rok, chodziła do klasy siódmej. Znały się z widzenia – spotykały się m.in. na zajęciach teatralnych i w harcerstwie – ale według relacji osób z ich otoczenia nie były bliskimi koleżankami. Zabójstwo 11-latki w Jeleniej Górze. "Bez powodu zaczepiła Danusię" Dzień szkolny przebiegał bez zakłóceń. Jak relacjonują rozmówcy "Faktu", nic nie wskazywało na to, że kilka godzin później dojdzie do tragedii. Zajęcia obu dziewczynek zakończyły się niemal w tym samym czasie, po godz. 14. Obie opuściły szkołę i oddzielnie kierowały się w stronę osiedla, na którym mieszkają. Do zdarzenia doszło na przejściu na skróty prowadzącym w stronę kładki nad potokiem – w miejscu oddalonym od głównej drogi, choć położonym wśród zabudowań. To, co wydarzyło się dalej, znane jest wyłącznie z relacji osób trzecich i – jak zaznaczają służby – wymaga szczegółowego wyjaśnienia. Świadkowie, na których powołuje się "Fakt", relacjonują, że Danusia minęła stojącą w przejściu koleżankę, a ta "bez powodu ją zaczepiła". 11-latka nie reagowała, ale starsza dziewczynka dalej szła za nią. Potem miała zaatakować Danusię nożem typu finka. Wszystko widział jeden z uczniów wracających ze szkoły. Pobiegł do domu, powiadomił tatę, a ten zadzwonił na policję. Służby pojawiły się na miejscu kilkanaście minut później, ale Danusi nie udało się uratować. Funkcjonariusze rozpoczęli czynności procesowe, przesłuchiwali świadków i zabezpieczali teren, a w kręgu zainteresowania śledczych szybko znalazła się 12-letnia uczennica tej samej szkoły. Podejrzana 12-latka z Jeleniej Górze miała publikować w sieci mroczne obrazki Policja i prokuratura nie udzielają już informacji o 12-latce i nie znamy motywów jej działania. "Fakt" cytuje jednak rodziców szkoły, do której chodziły dziewczynki: "Siedziała i słuchała muzyki, z nikim nie rozmawiała. Wywyższała się, czuła się lepsza od innych. Miała zainteresowanie militarne, chodziła w spodniach bojówkach". – Syn chodził z nią do przedszkola, teraz do szkoły. Nie wiem, co się mogło zdarzyć, nie miałam takiego kontaktu z jej rodzicami. Wiem, że byli po rozwodzie i są bardzo majętni – mówiła jedna z matek. Dziewczynka miała też zamieszczać na jednym z kont w mediach społecznościowych obrazki z "dziwnymi postaciami, protezami ludzkich kończyn i karykaturalne wynaturzonymi, człekokształtnymi istotami, pociętymi kawałkami mięsa", opisuje "Fakt". Wobec 12-latki zastosowano już środek tymczasowy. Jak pisaliśmy w naTemat.pl, jej przesłuchanie nie było standardową procedurą. Sprawa od początku toczy się w trybie dla nieletnich, a podejrzane dziecko nie odpowiada przez prawem jak dorosły. Dziewczynka została wysłuchana przez policję za zgodą sądu rodzinnego. Źródło: Fakt