Biedronka otwarta do nocy, bo wolna Wigilia. Pracownicy mają dość i ich popieram

Wolna Wigilia miała być ulgą, jednak dla wielu pracowników handlu okazała się koszmarem. Biedronka wydłużyła godziny otwarcia sklepów do późnych godzin nocnych, a związkowcy z Solidarności alarmują: przedświąteczny handel odbywa się kosztem ludzi, którzy są już fizycznie wykończeni. Do Państwowej Inspekcji Pracy wpłynęła skarga. W tym roku po raz pierwszy pracownicy handlu nie pojawią się w pracy w Wigilię. Zanim jednak sklepy zostaną zamknięte na trzy dni, klientów czeka intensywny maraton zakupowy – a za ladą i na magazynach prawdziwa próba wytrzymałości. Wolna Wigilia, długie godziny pracy w Biedronce Jak pisaliśmy w naTemat, Biedronka wprowadziła specjalny harmonogram obowiązujący w ponad 3 tys. placówek. Od 18 do 20 grudnia sklepy są czynne do 23:30, w poniedziałek 22 grudnia wiele z nich działa aż do godz. 1:00 w nocy, a we wtorek 23 grudnia od rana. Sieć tłumaczy, że to odpowiedź na potrzeby klientów. – Wolna Wigilia powoduje, że klienci przez 3 dni nie zrobią zakupów, natomiast nasze koleżanki i koledzy będą mogli spędzić ten świąteczny czas ze swoimi bliskimi – mówi Paweł Stolecki z zarządu Biedronki, cytowany przez WP Finanse. Podobne rozwiązania wprowadza Lidl, w niektórych lokalizacjach otwarty do północy. W mediach społecznościowych narasta jednak sprzeciw pracowników. Jedna z kasjerek, pisząc na grupie "Spotted: Olsztyn" na Facebooku, zwróciła uwagę na skalę zmęczenia i brak empatii ze strony klientów. "Tak, skończyłam 'tylko' zawodówkę. Nie mam dyplomu wyższej uczelni w ramce na ścianie. Mam za to dwie sprawne ręce, bolący kręgosłup i uczciwą pracę, dzięki której utrzymuję dom. Czy to sprawia, że jestem kimś gorszym?" – pisze. "Czasami mam wrażenie, że dla niektórych klientów staję się niewidzialna w momencie, gdy siadam za kasą. Że jestem tylko automatem do skanowania, na który można wylać frustrację, bo cena na półce była inna albo system się zawiesił. Nie proszę o medale ani oklaski. Proszę tylko o odrobinę zwykłej, ludzkiej życzliwości" – apeluje. Solidarność broni pracowników Biedronki przed świętami Związkowcy nie kryją oburzenia. Alfred Bujara, przewodniczący handlowej Solidarności, w rozmowie z WP Finanse podkreśla, że wolna Wigilia okazała się dla pracowników handlu "niedźwiedzią przysługą". – Ludzie woleliby pracować w Wigilię do 14:00, bo ruch był niewielki. Teraz jest po prostu harówka – mówi. 18 grudnia związkowcy zorganizowali protest pod jedną z katowickich Biedronek. A sprawa została już zgłoszona do Państwowej Inspekcji Pracy. Biedronka zapewnia jednak, że wydłużone godziny otwarcia nie oznaczają dłuższej pracy. – Nie planujemy pracy w godzinach nadliczbowych – przekazała WP Finanse Katarzyna Strugalska, dyrektor ds. relacji pracowniczych. Sieć deklaruje też, że w miejscowościach z problemami komunikacyjnymi zapewnia transport. Związkowcy odpowiadają jednak, że w praktyce oznacza to ogromne przeciążenie i częste zmiany grafików, a w niektórych sklepach zakazano brania urlopów przed świętami, bo – jak przekazywano pracownikom – placówki muszą mieć "pełną obsadę". Według "Solidarności" takie komunikaty były wysyłane mailowo i SMS-owo, a odmowa przyjścia do pracy miała skutkować mniej korzystnymi zmianami w grafiku. Kontrola PIP ma pokazać, kto ma rację.