Niby wielkie aucisko, ale ma w sobie coś z gentlemena. Tayron pozwolił się polubić

Kiedy go zobaczyłam w pierwszej chwili pomyślałam, czy aby na pewno wystarczy mu jedno miejsce parkingowe? Wystarczyło. Ale jest to naprawdę spory zawodnik. Polubiliśmy się, chociaż nie jest bez wad. Ta przygoda trwała tydzień - byliśmy razem w trasie, w mieście i w terenie. Czy Volkswagen Tayron sprostał stawianym warunkom? Tego dowiecie się z mojego testu. Dużo się o tym samochodzie nasłuchałam, niestety… złego - że brzydki, drogi, dużo pali, że logo nie takie. Cóż, przyznam, że w niektórych opiniach jest ziarno prawdy, ale nie ze wszystkimi negatywnymi komentarzami mogę się zgodzić. Testowałam Volkswagen Tayrona w wersji R- Line Plus, z silnikiem 2.0 TSI o mocy 265 KM. Zacznijmy od zalet. Jest to duży, przestronny SUV, który zmieści naprawdę sporo - sam bagażnik ma 885 litrów. Zapakowałam do niego naraz dwie, wielkie kolumny aktywne, mikser i keyboard. Do takich przejazdów normalnie przydałby się raczej Transporter, a jednak Tayron miło mnie tu zaskoczył i wszystko elegancko pomieścił. Zarówno z przodu, jak i z tyłu jest naprawdę dużo miejsca. Wysokie osoby na pewno nie będą miały na co narzekać. Do tego mamy  panoramiczny dach, który optycznie powiększa i doświetla przestrzeń. I faktycznie pod względem rozmiaru, jest to naprawdę komfortowy samochód (4792 mm długości, 1853 mm szerokości i 1668 mm wysokości. Rozstaw osi: 2790 mm). No nie da się ukryć, że to duży byk. Co ciekawe, mimo tych gabarytów, nie sprawia wrażenia topornego, chociaż pierwszą moją myślą było: Jak ja nim zaparkuję w mieście?! A jednak nie było najgorzej… Dobra, tak naprawdę to jakoś mocno mnie to nie przeraziło, bo jestem fanką dużych samochodów, w zasadzie można powiedzieć, że im trudniej zaparkować, tym bardziej mi się podoba - dziwne? Być może. Nowoczesnego sznytu i wrażenia lekkości na pewno dodają reflektory LED, podświetlane logo z przodu oraz tylne światła, połączone podświetloną listwą z logo marki i tu niektórzy uważają to za minus, a ja totalnie się zachwyciłam tym bajerem. Uważam, że podświetlane logo dodaje charakteru i jest fajnym elementem, który wyróżnia wizualnie samochód - zarówno wieczorem, jak i w dzień. Totalnie tak! Z minusów - zawieszenie jest dość twarde i to mnie rozczarowało. Miałam nadzieję, że jazda będzie subtelniejsza, a jednak trochę dawał się we znaki. W trasie Tayron płynie, w terenie i w mieście daje wrażenie ociężałego i zachowuje się trochę jak rycerz w metalowej zbroi. Wyciszenie jest raczej przeciętne - nie ma dramatu, ale w trasie polecałabym raczej posłuchać sobie ciut głośniej muzyki, niż prowadzić subtelne konwersacje półszeptem.  A jeśli o muzyce mowa, to mamy tu coś dla entuzjastów - system audio Harman Kardon z 8 głośnikami i porządnym wzmacniaczem na pewno ucieszy wprawne ucho. Dostępny jest również asystent głosowy IDA. Po uruchomieniu funkcji poleceniem "Cześć IDA" samochód jest gotowy wysłuchać wszystkich naszych przemyśleń, ale jeśli oczekujemy zrozumienia, warto operować prostymi zdaniami, typu: "Jest mi za ciepło”. IDA jest całkiem bystra i rozpoznaje, czy mówi kierowca, czy pasażer. IDA jest postępowa i korzysta z ChatGPT w celu wyszukania informacji. Wnętrze? Moim zdaniem wygląda fajnie i subtelnie. Szata graficzna kokpitu jest przemyślana i estetyczna, ładnie współgra z ambientowym oświetleniem. Możemy tu dobrać sobie kolorystykę wnętrza, zmieniając motyw oświetlenia na ekranie głównym. Centrum zabaw i rozrywki stanowi 12,9-calowy ekran dotykowy o przekątnej 32,7 cm z funkcją nawigacji, bezprzewodowymi interfejsami Apple CarPlay i Android Auto. Jest też ładowarka o mocy ładowania do 45 W. Fotele z masażem? Ależ proszę! Całość daje wrażenie premium i widzę tu wiele nawiązań do tego, co możemy spotkać w samochodach Audi. A jakie jeszcze minusy? Jakość tylnej kamery, a raczej mikrofalówki. Zdecydowanie jest to obszar do poprawy. Tak jak wspomniałam, Tayron pomieści dużo, ma fajne dodatki, ale w zamian oczekuje… że wlejemy w niego dużo paliwa. Może nie powinno to dziwić przy tych gabarytach i parametrach, ale boli na pewno. W trasie trzeba liczyć się ze spalaniem na poziomie 11 l/100 km. W zakorkowanej stolicy nawet zdarzało się 12,5 l/100 km. Przy spokojniejszej jeździe i płynniejszym ruchu ulicznym nie udało mi się zejść poniżej 9,5 l/100 km. Podsumowując, oceniam Tayrona pozytywnie, jest to przestronny, komfortowy i pojemny samochód, będący na pewno dobrym rozwiązaniem dla rodzin z dziećmi albo osób, które lubią mieć dużo przestrzeni lub potrzebują osobówki do przewożenia nieco większych rzeczy. Cena testowanego modelu oscyluje wokół 250 tys. zł. Czy to dużo? Zostawiam do Waszej oceny. Czy ten samochód jest ładny? Rzecz gustu, moim zdaniem tak, ale niestety dużo pali i potrzebuje sporo miejsca na parkingu. Nie powiedziałabym, że jest to miłe miejskie autko, tylko wielkie aucisko, ale za to z charakterem!