Test Dacia Bigster. Jeden z najlepszych samochodów, jakim jeździłem w tym roku

Są samochody, które testuje się przez kilka godzin, zapisuje kilka obserwacji w notatniku i odkłada sprawę na półkę. I są takie, które zostają z tobą na długo po oddaniu kluczyków – nie dlatego, że są luksusowe, szybkie albo głośne, ale dlatego, że potrafią obudzić w tobie pierwotną radość z jazdy. Taką, która bierze się nie z prestiżu ani technologii, ale z kontaktu kierowcy z drogą, z ruchem nadwozia, z reakcją pedału gazu, z pracą napędu. Dacia Bigster 4×4 z manualną skrzynią biegów okazała się dla mnie właśnie takim samochodem. I powiem to wprost: to jeden z najlepszych samochodów, jakie testowałem w tym roku. Nie jeden z najlepszych "budżetowych". Nie jeden z najlepszych "SUV-ów". Po prostu – jeden z najlepszych. Pierwsze wrażenie: duży, szczery kawał samochodu Dacia Bigster od pierwszego spojrzenia nie próbuje niczego kamuflować. To duży, pełnowymiarowy SUV segmentu C, który mierzy 457 cm długości, prawie 182 cm szerokości i ponad 171 cm wysokości, co już samo w sobie daje mu rzadko spotykany w tej klasie wizualny autorytet. Do tego dochodzi rozstaw osi wynoszący 2702 mm – parametr, który czuć od pierwszego metra jazdy, bo auto prowadzi się z pewną majestatyczną stabilnością, typową raczej dla segmentu D niż kompaktów. Do tego Bigster ma to, czego wielu SUV-om dziś brakuje: prześwit, który pozwala traktować go poważnie. Zależnie od wersji mówimy tu o realnych 20–21 cm, co w połączeniu z krótkimi zwisami i korzystnymi kątami natarcia oraz zejścia daje samochód, który nie boi się zjechać z asfaltu – i co najważniejsze, nie udaje, że to potrafi. On naprawdę to robi. Silnik 1.2 TCe 130 KM – więcej niż mogłoby się wydawać Pod maską pracuje nowy, trzycylindrowy silnik 1.2 TCe o mocy 130 KM i momencie 230 Nm, dostępny w szerokim zakresie obrotów. I choć liczby nie robią wrażenia na papierze, to tu właśnie pojawia się magia Bigstera – bo w praktyce jednostka zachowuje się zupełnie inaczej, niż mógłby sugerować arkusz w Excelu. 130 koni mechanicznych trafia na koła za pośrednictwem manualnej skrzyni biegów, która w tym samochodzie jest absolutnie kluczowym elementem doświadczenia za kierownicą. Bigster nie jest autem, które ma za ciebie podejmować decyzje. On chce, żebyś był częścią procesu. Masz pełną kontrolę nad napędem, możesz utrzymywać silnik dokładnie tam, gdzie najlepiej pracuje, możesz wchodzić w zakręty z wyczuciem momentu, możesz na szutrze dociągnąć obroty do poziomu, przy którym auto zaczyna oddychać pełną piersią. I to nie jest dynamika rodem z hot-hatcha – to dynamika rodem z prawdziwego samochodu użytkowego. Uczciwa, przewidywalna, klarowna. Napęd 4×4 – nie zabawka, tylko narzędzie Napęd na cztery koła w Bigsterze to nie jest chwyt marketingowy. To nie jest system, który działa "od święta". To rozwiązanie, które faktycznie daje kierowcy poczucie, że może pojechać tam, gdzie inni się zatrzymają. I to nie z brawury, ale z pewności, że samochód ma mechanikę, która to udźwignie. Na szutrze Bigster ciągnie jak mały terenowiec. Na błocie zachowuje się zaskakująco stabilnie, potrafi przenosić moment tam, gdzie jest przyczepność. I robi to wszystko bez udawania, bez teatralności. Dla kierowcy, który nigdy nie jeździł poza asfaltem, Bigster jest samochodem idealnym na start przygody z off-roadem. Nie przytłacza, nie wymaga wiedzy, nie wymaga doświadczenia. On po prostu prowadzi. Jeśli zrobisz coś źle – wybaczy. Jeśli zrobisz coś dobrze – odwdzięczy się pewnością w zachowaniu auta. I w tym właśnie tkwi jego piękno. To nie jest samochód, który krzyczy. To samochód, który pracuje. Zawieszenie – miękkie, progresywne, z charakterem Bigster ma zawieszenie, które zostało przygotowane do realnej pracy. W terenie działa jak sprężysty amortyzator wszystkiego, co dzieje się pod kołami. Na asfalcie jest zaskakująco stabilne, nawet przy wyższych prędkościach. Właśnie dzięki temu przejazd prostą drogą szutrową potrafi wywołać uśmiech. Auto nie podskakuje nerwowo, nie gubi stabilności, nie protestuje. Pracuje pełnym skokiem amortyzatorów, tłumi nierówności i zachowuje tor jazdy. To właśnie w takich momentach poczułem, że Bigster daje mi coś, czego nie dało mi wiele droższych aut – kontakt z drogą, nieprzesadzony, prawdziwy. Bagażnik 667 litrów – praktyczność na serio Z tyłu mamy 667-litrowy bagażnik, który w tej klasie stawia Bigstera w absolutnej czołówce. To bagażnik, w którym zmieścisz absolutnie wszystko – od sprzętu turystycznego, przez skrzynki, po cały zestaw do weekendowego bushcraftu. I to jest ważne: Bigster nie jest terenową zabawką. To samochód, którym pojedziesz do pracy, wyjedziesz z rodziną na wakacje, a potem pojedziesz w las po drewno – i za każdym razem odnajdzie się znakomicie. Jazda – czyli moment, w którym zrozumiałem, dlaczego Bigster daje tyle frajdy Nie będę owijał w bawełnę – Bigster sprawił mi mnóstwo frajdy. Takiej czystej, nieskrępowanej, której nie da się udawać. W samochodach za 300–400 tysięcy złotych frajda często pochodzi z mocy, z przyspieszenia, z systemów jezdnych, z dopracowanej elektroniki. W Bigsterze frajda pochodzi z czegoś zupełnie innego: z manualnej kontroli, z pracy zawieszenia, z przewidywalnego 4×4, z tego, że samochód zachowuje się szczerze, z tego, że całym sobą czujesz auto. To jest samochód, który jednocześnie: daje poczucie bezpieczeństwa daje poczucie wolności daje poczucie, że możesz nim pojechać po przygodę I za to go polubiłem. Bardziej niż wiele aut, które obiektywnie są lepsze. Ale nie dały mi tyle emocji. Bigster – czyli auto, które nie udaje niczego, a potrafi bardzo wiele Kiedy oddawałem kluczyki, zdałem sobie sprawę, że Dacia zrobiła coś, co dziś w motoryzacji rzadkie: stworzyła samochód, który nie musi być perfekcyjny, by dawać ogromną satysfakcję z jazdy. Bigster nie jest premium, nigdy nie będzie. Ale jest uczciwy, prosty, mocny, praktyczny i cholernie angażujący. To samochód, który nie obiecuje cudów – i może właśnie dlatego je dostarcza. Dla kogo jest Bigster? Dla ludzi, którzy chcą: mieć przestronny, duży samochód, nauczyć się jazdy poza asfaltem, poczuć, czym jest prawdziwy, mechaniczny kontakt z autem, nie przepłacać, ale mieć realną funkcję i możliwości. Jeśli ktoś chce zacząć swoją przygodę z off-roadem, to powiem to najprościej, jak umiem: Tak, to jest idealny samochód. Nie udaje, nie komplikuje, nie odpycha. Wciąga.