Dwa razy w roku robimy to samo, wiosną przestawiamy zegarki z 2:00 na 3:00, a jesienią cofamy je z 3:00 na 2:00. Teoretycznie miało to kiedyś sens, bo chodziło o oszczędność energii i lepsze wykorzystanie światła dziennego. Problem w tym, że czasy się zmieniły, a korzyści są dziś znikome albo żadne. Większość ludzi od lat mówi wprost, że ma dość przestawiania zegarków.