Droga do pokoju w Ukrainie, jeśli w ogóle da się go osiągnąć, składa się z mnóstwa drobnych kroczków. A także z potknięć. O niedzielnym spotkaniu na Florydzie między Wołodymyrem Zełenskim a Donaldem Trumpem można powiedzieć przynajmniej tyle: nie było straconą szansą. Nie było katastrofą. A to, czy było czymś więcej, znów będzie zależeć od kremlowskiego dyktatora. Czy opuści kciuk, czy nie?