Donald Trump chce mieć nieograniczoną kontrolę nad zachodnią półkulą, od Grenlandii przez Kanadę i Wenezuelę po Antarktydę. W zamian jest gotów dać chińsko-rosyjskiemu blokowi w dużej mierze wolną rękę w dawnej strefie wpływów ZSRR. To, że wizyta prezydenta Ukrainy u jego amerykańskiego odpowiednika w Miami nie przyniosła rezultatu, można uznać za sukces Kijowa. Mogło być gorzej.