"Jeżus", "Małpi Chrystus", "Ziemniaczany Jezus" to tylko kilka nazw, które krążą po sieci na widok najsłynniejszej konserwatorskiej wtopy w historii. Szeroko krytykowana renowacja z 2012 roku stała się hitem internetu i wielką atrakcją małego miasteczka w Hiszpanii. Jego autorka Cecilia Gimenez zmarła właśnie w wieku 94 lat. O tej renowacji mówił cały świat. Fresk "Ecce Homo" autorstwa Eliasa Garcii Martineza niszczał w Sanktuarium Łaski w hiszpańskiej Borji niedaleko Saragossy na północnym wschodzie kraju. Nie miał wielkiej wartości artystycznej, bo powstał w zaledwie dwie godziny, ale wiernym trudno było patrzeć, jak dzieło niszczeje. Wtedy do akcji wkroczyła Cecilia Gimenez, która postanowiła przywrócić mu dawną świetność. Artystka, której nie wyszło, a i tak odniosła sukces, właśnie zmarła. Cecilia Gimenez nie żyje. To ona stworzyła "Jeżusa" w Hiszpanii O zniszczeniu fresku było głośno na całym świecie. Nowa wersja oblicza Chrystusa w niczym nie przypominała jej dawnej wersji. I trudno się dziwić. Cecilia Gimenez była od zawsze pasjonatką malarstwa, ale nie ukończyła żadnej szkoły konserwatorskiej ani artystycznej. Obraz odnowiła tak, jak potrafiła. Po odsłonięciu nowego dzieła (bo tak to trzeba nazwać) o "Ecce Homo" rozpisywały się media na całym świecie. Na miejscu pojawili się zagraniczni dziennikarze. Korespondent BBC Europe stwierdził, ze fresk przypomina "naszkicowaną kredkami bardzo włochatą małpę w źle skrojonej tunice". Wówczas 81-letnia domorosła artystka nie została jednak zniszczona przez hejt. Wręcz przeciwnie, jej odnowiona wersja dzieła stała się hitem internetu. Sieć do dziś zalewają kolejne memy z "Jeżusem", a Cecilia Gimenez została jedną ze słynniejszych postaci w świecie popkultury. Kobieta przez 13 lat cieszyła się sławą. Zmarła pod koniec grudnia 2025 roku. Miała 94 lata. O jej śmierci poinformował Eduardo Arilla, burmistrz Borji. Fatalna renowacja z Hiszpanii stała się ikoną i atrakcją turystyczną Cecilia Gimenez dzięki nieudanej renowacji została lokalną bohaterką. Przed 2012 rokiem miasteczko odwiedzało ok. 5 tys. turystów rocznie. Jak podaje BBC, w 2013 roku było to aż 40 tys. osób, a na cele charytatywne udało się wówczas zebrać 50 tys. euro. Za sprawą internetowej sławy dzieła, świątynię i miasto do dziś odwiedza ok. 15-20 tys. turystów rocznie. W pewnym momencie osób chcących zobaczyć dzieło było tak wielu, że władze kościoła postanowiły zacząć pobierać od nich opłatę za wstęp. Część pieniędzy z biletów trafiała do artystki, a ta postanowiła przekazać je na cele charytatywne związane ze sztuką.