Podróże samolotami są najbezpieczniejszym środkiem transportu. Niestety nikt nie powiedział, że na ich pokładach nie może dochodzić do niebezpiecznych i nieprzyjemnych sytuacji. Nerwów w ostatnim czasie najedli się zwłaszcza pasażerowie KLM, którzy patrzyli, jak szczur spaceruje po karniszu, kiedy przelatywali nad oceanem. KLM to holenderska linia lotnicza, która cieszy się dobrą opinią. W nazwie mają "Królewskie Holenderskie Linie Lotnicze" i są najdłużej nieprzerwanie działającą linią lotniczą świata. Mogłoby się wydawać, że ponad 100 lat doświadczenia jest gwarancją dobrej obsługi. Niestety przewoźnik zaliczył ostatnio dwie wpadki z pasażerami na gapę, które nie przysporzą mu pozytywnych opinii. Szczur na pokładzie KLM. Spacerował jak po wybiegu Tempem błyskawicy media społecznościowe obiegło zwłaszcza nagranie z pokładu samolotu lecącego z Amsterdamu na Arubę, wyspę na Karaibach. Głównym bohaterem tego filmiku był pokaźnych rozmiarów szczur, który postanowił urządzić sobie przechadzkę po kabinie. Gryzoń dał prawdziwy pokaz, spacerując po karniszu, na którym zawieszona była zasłonka oddzielająca dwie klasy w samolocie. W normalnej sytuacji po znalezieniu takiego pasażera na gapę pilot szukałby miejsca do lądowania. Ale tym razem maszyna znajdowała się nad oceanem, więc zapadła decyzja o kontynuowaniu podróży. "To był wyjątkowy incydent. Bezpieczeństwo i dobre samopoczucie naszych pasażerów i załogi są zawsze naszym najwyższym priorytetem" – przekazał rzecznik KLM w rozmowie z "The Independent". Dodał on także, że ze względów bezpieczeństwa odwołano kolejny lot tą maszyną (z Aruby przez Bonaire do Amsterdamu). Należy bowiem pamiętać, że szczur na pokładzie jest zagrożeniem z dwóch powodów. Po pierwsze zwierzęta te przenoszą niebezpieczne choroby. Po drugie gryzonie mają skłonności do przegryzania kabli. Dlatego maszyna po deratyzacji musiała zostać dokładnie sprawdzona przez techników. Plaga pluskiew w KLM. Pasażerowie chcą ogromnego odszkodowania Sprawa szczura wyszła na jaw na początku grudnia. Zaledwie kilka dni później media obiegła informacja o incydencie na pokładzie KLM z marca. Pasażerowie postanowili pójść do sądu, ponieważ, jak twierdzą, na pokładzie samolotu tej linii lotniczej miała miejsce plaga pluskiew, które dotkliwie pogryzły 4-osobową rodzinę. Sprawa dotyczy lotu z Wirginii do Amsterdamu i dalej do Serbii. "Podczas lotu liniami Delta i KLM nad Atlantykiem cała rodzina Albuquerque została pogryziona i ranna przez pluskwy, które zaatakowały kabinę samolotu" – informuje "Business Insider" powołując się na sądowy pozew. Główne zarzuty dotyczą właśnie holenderskiego KLM. Po ok. dwóch godzinach lotu w klasie business do Amsterdamu jedna z pasażerek miała poczuć, że pełzają po niej robaki, a także, że została pogryziona. Pluskwy (uwiecznione na zdjęciach i nagraniach) miały być na fotelach, a później widać je było także na jasnym swetrze jednej z pokrzywdzonych. Rodzina twierdzi, że od razu zgłosiła problem załodze, ale ta poprosiła jedynie, aby nie mówili o tym głośno, żeby uniknąć paniki na pokładzie. Po licznych problemach zdrowotnych, utracie ubrań i rzeczy osobistych (trzeba było je prać w wysokiej temperaturze lub wyrzucić, aby pozbyć się pluskiew) rodzina domaga się wysokiego odszkodowania. Jak twierdzą KLM "zrujnował ich wakacje" i naraził na zażenowanie, dyskomfort, niedogodności czy wydatki medyczne. W ramach odszkodowania podróżni domagają się kwoty 200 tys. dolarów, czyli ok. 720 tys. zł.