Kuriozalny happening na granicy z Niemcami. Robert Bąkiewicz i związany z nim Ruch Obrony Granic postanowili zakończyć rok akcją rodem z rekonstrukcji historycznej, która szybko obiegła media społecznościowe. W centrum wydarzeń znalazł się symboliczny słup graniczny… wbity w rzece. Na nagraniu opublikowanym przez Roberta Bąkiewicza widać grupę mężczyzn w kamizelkach ROG (Ruch Obrony Granic), którzy na Nysie Łużyckiej ustawiają graniczny słup. Całość została przedstawiona jako manifest polityczny i historyczna alegoria. "Tego na granicy jeszcze nie było! Dziś przeprowadziliśmy akcję na granicy z Niemcami. Wzorem Bolesława Chrobrego wbiliśmy symboliczny słup graniczny na Nysie Łużyckiej" – napisał prawicowy aktywista. "To był jasny komunikat: Stop dyktatowi Berlina! Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz!" – grzmiał. Król Bolesław Chrobry faktycznie wbijał słupy graniczne w rzekach Odrze i Sali (Łabie), symbolicznie zaznaczając granice państwa polskiego wobec Rzeszy Niemieckiej. Było to strategiczne posunięcie, by wytyczyć obszary pod kontrolą Piastów i podkreślić niezależność od Niemiec, ale w... XI wieku. Granica z Niemcami znowu rozgrzewa prawicę Jakby absurdów było jeszcze za mało, to zaledwie kilkanaście dni wcześniej Bąkiewicz zamieścił w sieci wpis dotyczący rzekomej obecności niemieckiego wojska na polskiej granicy. Odnosząc się do wpisu Krzysztofa Puternickiego z TV Republika, stwierdził, że "jest to skandal, że niemieckie wojsko ma pilnować polskich granic". Problem w tym, że to zupełnie nieprawdziwa informacja, a Bąkiewicz wkurzył się na... fake newsa. "Bild" podawał jedynie, że w kwietniu 2026 roku do Polski przyjadą niemieccy inżynierowie wojskowi, którzy pomogą przy budowie zapór w ramach tzw. Tarczy Wschód – informacje te potwierdził MON. Temat zachodniej granicy niespodziewanie wrócił także na najwyższy szczebel polityczny. Iskrą było wystąpienie Karola Nawrockiego podczas obchodów 107. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego w Poznaniu. – Polska wspólnota narodowa jest otwarta na Zachód, ale też gotowa do obrony zachodniej granicy Rzeczpospolitej, o czym wiedzieli powstańcy wielkopolscy – mówił prezydent. Na te słowa szybko zareagował Donald Tusk. "Prezydent Nawrocki znowu wskazał Zachód jako główne zagrożenie dla Polski. To jest istota sporu między antyeuropejskim blokiem (Nawrocki, Braun, Mentzen, PiS) a naszą Koalicją. Sporu śmiertelnie poważnego, sporu o nasze wartości, bezpieczeństwo, suwerenność. Wschód albo Zachód" – napisał premier. Nawrocki odpowiedział niemal natychmiast. "Trudno uwierzyć, że kończyliśmy ten sam wydział – historyczny. Pan ma pretensje do Bolesława Chrobrego, że walczył na wschodzie i na zachodzie, i do Powstańców Wielkopolskich, że walczyli o Polskę z Niemcami (to też zachód)? Istota sporu jest raczej taka, że Premier nie potrafi słuchać ze zrozumieniem, albo celowo szuka konfliktu (...)" – zripostował.