Utonął w Dziwnówku, ciało wypłynęło w Niechorzu. "Z takim przypadkiem się jeszcze nie spotkałem"

W poniedziałek wieczorem w Dziwnówku doszło do tragicznego zdarzenia. 16-letni chłopak wszedł do morza mimo obowiązującego zakazu kąpieli. Nastolatek utonął, a jego ciało odnaleziono dopiero następnego dnia około 20 kilometrów dalej, na plaży w Niechorzu. Do wypadku doszło w poniedziałkowy wieczór. Marcel i jego brat Patryk spędzali czas na plaży w Dziwnówku. Po godzinie 18, kiedy ratownicy zakończyli już dyżur, chłopcy zdecydowali się wejść do wody. Tego dnia morze było wyjątkowo niespokojne. Udało się uratować tylko jednego z braci. 16-letni chłopak utonął W akcję ratowniczą zaangażowano strażaków oraz Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa. Pomimo działań służb, w poniedziałek nie udało się odnaleźć nastolatka. Poszukiwania zostały wznowione we wtorek rano. We wtorek wieczorem spacerujący plażą w Niechorzu zauważyli ciało unoszące się na wodzie. To około 20 kilometrów od miejsca, gdzie doszło do tragedii. Zwłoki wydobyli strażacy. Tożsamość chłopca potwierdzili opiekunowie, którzy przyjechali z Wielkopolski. Jak to możliwe, że ciało zostało przeniesione tak daleko w zaledwie kilkanaście godzin? Na to pytanie odpowiedział Filip Orłowski, szef ratowników wodnych w Niechorzu i Pogorzelicy, w rozmowie z dziennikiem "Fakt". – Tego się nikt nie spodziewał. Mamy do czynienia z wyjątkowo silnym prądem przybrzeżnym. W tym rejonie wybrzeża, zwłaszcza w okolicach Niechorza, prądy osiągają największą siłę – mówił. – Z takim przypadkiem się jeszcze nie spotkałem – dodał. Ciało nastolatka znaleziono 20 km od miejsca tragedii Orłowski zaznaczył, że jeszcze tego samego poranka ratownicy prowadzili ćwiczenia w rejonie falochronu. Warunki były na tyle trudne, że nawet doświadczone zespoły wymagały asekuracji. Prąd morski był wyjątkowo silny i wyraźnie kierował się na wschód. – Przemieszczenie ciała na taką odległość w tak krótkim czasie to coś, co zdarza się naprawdę rzadko – mówił ratownik. Przewidywania wskazywały, że ciało może wypłynąć w pobliżu Pobierowa, jednak zostało odnalezione w Niechorzu. Filip Orłowski zwrócił uwagę, że kierunku przemieszczania się ciała nie da się przewidzieć. Ratownik zaznaczył, że w tym przypadku wpływ miało jednoczesne wystąpienie kilku niekorzystnych zjawisk: sztormowych warunków, silnego wiatru oraz określonej topografii dna morskiego w tym rejonie. Źródło: Fakt