Czy po potężnym trzęsieniu ziemi we wschodniej Rosji w innych częściach świata również może dojść niebawem do podobnych zjawisk? Odpowiedź brzmi: może, choć nie jest to regułą. Jednak według modeli sejsmicznych opracowanych przez naukowców niestety nie uciekniemy od podobnych kataklizmów. Zagrożone jest głównie południe Europy, w tym wakacyjne raje, ale także... część Polski. 8,8 – trzęsienie ziemi o takiej magnitudzie nawiedziło w nocy z wtorku na środę (29/30 lipca) wschodnie wybrzeże półwyspu Kamczatka w Rosji. Było to najsilniejsze trzęsienie ziemi od 1952 roku i szóste najsilniejsze w historii pomiarów. Ostatni raz wstrząsy o podobnej sile odnotowano w 2011 roku w północno-wschodniej Japonii. Jakby tego było mało, wstrząsom wtórnym towarzyszyło tsunami, które uderzyło w Japonię, Kuryle, Hawaje, część Wysp Aleuckich na Alasce i zachodnie wybrzeże USA. W sieci momentalnie viralowe stały też nagrania stada wielorybów wyrzuconych przez szalejący ocean na japońską plażę. Trzęsienie ziemi w Rosji zagraża wakacyjnym rajom? 8 krajów na liście Po potężnym trzęsieniu ziemi w Rosji jak bumerang wróciły pytania i obawy o kolejne trzęsienia ziemi – w Azji, ale także w Europie. Wielu z nas zastanawia się, czy po tak silnym trzęsieniu w Rosji może dojść do kolejnych wstrząsów, w tym w innych regionach świata lub na innych uskokach. Odpowiedź brzmi: może, choć trzeba od razu zaznaczyć, że nie jest to regułą. Jak czytamy na stronie usgs.gov, oficjalnej stronie rządu Stanów Zjednoczonych, "trzęsienia ziemi, szczególnie te o dużej sile, mogą wywołać kolejne w bardziej odległych miejscach poprzez proces znany jako dynamiczny transfer naprężeń/wyzwalanie". Naukowcy z całego świata nie mają też wątpliwości: te podobne groźne zjawiska będą się powtarzać. Analizy opracowane w ramach projektu EFEHR (europejska sieć zajmująca się badaniem i oceną zagrożenia i ryzyka trzęsień ziemi w regionie europejsko-śródziemnomorskim) wskazują regiony naszego kontynentu najbardziej narażone na aktywność sejsmiczną. Według najnowszych danych największym ryzykiem zagrożone są kraje południowo-wschodniej Europy, a więc Turcja, Grecja, Włochy, wschodnia Rumunia, Albania oraz Chorwacja. Podwyższone ryzyko wystąpienia trzęsienia ziemi jest ponadto we wschodniej Hiszpanii oraz północno-wschodniej Austrii. Co ciekawe, na mapie znajdziemy także zaznaczoną część Polski. Fakt, nasz kraj nie leży na głównych uskokach tektonicznych Europy, jednak nie jest całkowicie wolny od ryzyka. Na mapie EFEHR południowa część Polski również została oznaczona jako obszar, gdzie mogą być odczuwalne wstrząsy. Chodzi o regiony górskie, gdzie występują lokalne uskoki. Wyjaśnijmy też, że mapy EFEHR uwzględniają dane historyczne, ale też analizę struktur tektonicznych. Czerwone strefy oznaczają najwyższe ryzyko sejsmiczne, natomiast inne barwy wskazują prawdopodobieństwo odczuwania wstrząsów. "Turcja, Grecja, Albania, Włochy i Rumunia to kraje o najwyższym ryzyku w Europie, a następnie pozostałe kraje bałkańskie. Jednak zagrożenie trzęsieniami ziemi jest również znaczne w niektórych regionach Austrii, Belgii, Francji, Niemiec, Islandii, Norwegii, Portugalii, Słowenii, Hiszpanii i Szwajcarii. Jednak nawet w regionach o niskim lub umiarkowanym zagrożeniu sejsmicznym trzęsienia ziemi mogą wystąpić w dowolnym momencie" – podaje EFEHR. Czy w Polsce są możliwe trzęsienia ziemi? W przeszłości obecne ziemie polskie również nawiedzały trzęsienia, które niszczyły miasta – do najpotężniejszego doszło 5 czerwca 1443 roku. Jego magnituda wyniosła około 6,0 (niektóre źródła mówią o 5,8). Epicentrum znajdowało się na terenie dzisiejszej Słowacji, a wstrząsy odczuła cała środkowa część naszego kontynentu. W Krakowie zawaliło się m.in. sklepienie kościoła św. Katarzyny. Bezpośrednim świadkiem tamtego kataklizmu był Jan Długosz. Napisał później, że "wieże i gmachy waliły się na ziemię, rzeki występowały z łożysk, a ludzie nagłym strachem zdjęci, od zmysłów i rozumu odchodzili". Dodajmy, że w naszym kraju mamy do czynienia z dwoma rodzajami trzęsień ziemi: górniczymi, do których dochodzi najczęściej i mają zazwyczaj dwa epicentra – w rejonie Górnośląskiego Zagłębia Węglowego i Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego. Nie powodują poważnych szkód, choć zdarza się, że mieszkańcy Katowic czy Polkowic wpadają panikę. Drugi rodzaj trzęsień ziemi, zdarzający się w Polsce rzadko, to wstrząsy pochodzenia naturalnego. Do takich doszło np. 6 stycznia 2012 roku w okolicach Jarocina w Wielkopolsce. – W obecnych czasach trzęsienia ziemi w Polsce są rzadkim zjawiskiem, w dodatku o niskiej sile – mówił naTemat w 2023 roku prof. dr hab. Antoni Wójcik z Centrum Geozagrożeń Państwowego Instytutu Geologicznego. – Turcja, Syria, Rumunia czy Chorwacja są regionami sejsmicznymi. Strefa w Rumunii jest związana z łukiem karpackim i właśnie tam doszło do trzęsienia. Turcja jest także specyficznym regionem, gdzie schodzą się płyty anatolijska, arabska i afrykańska. Sejsmiczne są także regiony w obszarze basenu Morza Śródziemnego, aż po Włochy, Hiszpanię i – w mniejszym stopniu – południową Francję – dodał ekspert. A czy tsunami na Bałtyku jest możliwe? Szanse są niewielkie, ale nie zerowe. I pokazuje to odległa historia. W 1497 roku "Niedźwiedź Morski" nawiedził wybrzeże obecnego Pomorza. Według zapisków kronikarskich z klasztoru w Darłowie potężna fala zniszczyła port, wdarła się w głąb lądu i przeniosła trzy statki na odległość 3-4 km, z czego jeden z nich miał osiąść na wzgórzu o wysokości 22 m, gdzie obecnie stoi kaplica św. Gertrudy. Nazwa "Niedźwiedź Morski" wzięła się z pomruku, jaki towarzyszył nadchodzącej fali, przypominającego ryk niedźwiedzia.