James Gunn świętuje sukces "Supermana" w kinach, ale już pracuje nad kolejnym filmem. Potwierdził, że pisze kontynuację, choć to nie będzie typowy "Superman 2". Fani mogą się więc spodziewać więcej Clarka Kenta w wydaniu Davida Corensweta, tylko... inaczej. "Superman" Jamesa Gunna święci triumfy w kinach. Film przekroczył właśnie granicę 300 milionów dolarów w amerykańskim box office, stając się pierwszą produkcją DC od czasów "Batmana" Matta Reevesa (2022), której udało się osiągnąć taki wynik. Tym samym nowa opowieść o latającym superbohaterze pobiła wynik "Człowieka ze stali" Zacka Snydera (291 mln dolarów) i "Ligii Sprawiedliwości" z 2017 roku (229 mln dolarów). Sukces kasowy i entuzjastyczne przyjęcie – 83 proc. pozytywnych recenzji krytyków i aż 91 proc. od widzów na Rotten Tomatoes – sprawiły, że wielu fanów zaczęło pytać: czy powstanie "Superman 2"? Czy będzie "Superman 2"? James Gunn mówi (nie)jasno Odpowiedź przyniósł sam James Gunn, który wraz z Peterem Safranem jest prezesem DC Studios. Choć właśnie zakończył trasę promującą "Supermana", nie zamierza zwalniać tempa. W odpowiedzi na pytanie fana w serwisie Threads zdradził, że zabiera się teraz za promocję drugiego sezonu serialu "Peacemaker"… i pisanie sequela filmu z Davidem Corenswetem. Słowa o pisaniu sequela wystarczyły, by rozpalić emocje w sieci. Problem w tym, że sam twórca jeszcze niedawno mówił, że nie planuje klasycznej kontynuacji, a Superman będzie częścią większej historii w nowym filmowym uniwersum DC. Gdy więc zapytano go, czy chodzi o "Supermana 2", odpowiedział krótko: "To ten sam film. Superman odgrywa dużą rolę. To nie jest 'Superman 2'". W wywiadzie dla "Entertainment Weekly" Gunn doprecyzował swoje niejasne słowa. – Pracuję nad czymś, co w pewnym sensie... znaczy, tak, tak, tak, tak. Ale czy to bezpośredni sequel "Supermana"? Niekoniecznie bym tak powiedział – stwierdził enigmatycznie reżyser "Strażników Galaktyki". Można więc wywnioskować, że nowy film ma być rozwinięciem historii rozpoczętej w "Supermanie", ale nie będzie klasyczną kontynuacją w stylu dawnych filmowych serii. Biorąc pod uwagę, że Gunn współtworzy całą nową odsłonę DCU, można się spodziewać, że kolejne produkcje będą się zazębiać i opowiadać większą, wspólną historię. Nowy "Superman" pokazuje historię Kryptończyka w innym świetle Przypomnijmy – "Superman" Jamesa Gunna opowiada o słynnym superbohaterze z komiksów DC, który ma podwójną tożsamość. Gdy zakłada okulary, staje się reporterem "The Daily Planet" Clarkiem Kentem, a gdy miastu Metropolis grozi niebezpieczeństwo, zmienia się w obdarzonego niezwykłą mocą Kryptończyka. W najnowszym filmie DCU Superman dowiaduje się, że ktoś za wszelką cenę chce uczynić z niego wroga publicznego numer jeden. Reżyser jasno podkreślał, że nowy rozdział z życia Clarka Kenta to "historia o imigrancie". "Podczas seansu łatwo dostrzec pewne aluzje do antyimigranckiej krucjaty w USA. Pod adresem superbohatera pada to samo określenie, które od drugiego zaprzysiężenia stale ma na ustach prezydent Donald Trump" – pisała Zuzanna Tomaszewisz w swojej recenzji, w której wysoko oceniła nowego "Supermana" na 4,5/5 gwiazdek.