W ubiegłą niedzielę po mszy świętej w klasztorze u Franciszkanów w Józefowie przypadkowo zostałam na koncercie niesłyszącego chłopaka: Oliviera Palmera. Jego głos dosłownie wbił mnie w fotel. Śpiewa jak Bocelli! A nigdy nie usłyszy sam bez dwóch bardzo silnych aparatów słuchowych. To nie mit, to rzeczywistość.