Rozkradli rolnikowi 150 ton ziemniaków. Poszła plotka, że "rozdaje"

Pewnie też widzieliście w sieci wpisy, że "rolnikowi się nie opłaca i rozdaje płody za darmo". Przynajmniej jedna z nich była kompletnie fałszywa. W miejscowości Dąbrowica na Podkarpaciu doszło do szokującej sytuacji. Pan Piotr w ciągu jednego dnia stracił 150 ton ziemniaków. Jak się okazało, przyczyną była plotka, która bardzo szybko rozprzestrzeniła się w sieci. Według szeroko rozpowszechnianego w mediach społecznościowych fake newsa ziemniaki miały być do zebrania za darmo. Taką informację podawali influencerzy, a nawet dziennikarze. Niedawno w mediach było głośno o podobnych sytuacjach, dlatego ludzie uwierzyli w wiadomość i tłumnie ruszyli na wskazane pole, by zebrać "porzucone warzywa". Z pola zniknęło 150 ton ziemniaków Według doniesień mediów, sytuacja miała miejsce w sobotę 11 października. Informacja o porzuconych ziemniakach szybko rozeszła się wśród lokalnej społeczności. Na pole pana Piotra przyjeżdżali ludzie z reklamówkami, workami, a nawet traktorami i przyczepami. O sytuacji dowiedział się także sołtys Dąbrowicy Tadeusz Łapka. W rozmowie z Polsat News przyznał, było to w sobotę około południa. Usłyszał, że "można brać ziemniaki". Pojechał na miejsce i zobaczył tłumy. Zwrócił uwagę, że stało tam wiele samochodów oraz ciągników. Sam sołtys, jak mówił nie przeciskał się między ludźmi, zrobił kilka zdjęć i odjechał. Jak się okazało, ziemniaki należały do Piotra Gryki. Towar przywieziono na pole w czwartek po południu, a w piątek przedsiębiorca zapłacił za niego fakturę. Po weekendzie zastał puste pole. Rolnik w rozmowie z "Faktem" powiedział, że w piątek zrzucił towar na pole, nie miał gdzie trzymać 150 ton. Wrócił do domu, a w poniedziałek przeżył szok. Sprawa może trafić do prokuratury – Produkcja miała ruszyć dopiero za kilkanaście dni. W weekend nie byłem w pracy. A kiedy dowiedziałem się, co się stało… już nie było czego zbierać – mówił dziennikowi pan Piotr. Dodał, że nie było to rozdawnictwo, a zwyczajna kradzież. Część mieszkańców, poruszonych sytuacją, zaczęła oddawać zabrane ziemniaki. Na polu pojawiły się worki, jednak do zrekompensowania strat droga daleka. Pan Piotr liczy, że takich przypadków będzie więcej, w przeciwnym razie zapowiada podjęcie kroków prawnych. "Faktowi" powiedział, że nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego nikt nie upewnił się w rozmowie z nim samym, czy ziemniaki faktycznie są do wzięcia. Jako rolnik działa od 25 lat i jest powszechnie znany w Dąbrowicy. – Jeśli ktoś wziął worek – to pies go drapał, może mu było potrzeba. To lepiej, żeby się zgłosili do mnie, bo porozmawiam jeszcze z panią wójt, jeżeli to się dobrowolnie nie uporządkuje, no to niestety wkroczy prokuratura – przekazał w rozmowie z Polsat News. Dotychczas nie udało się ustalić, kto był autorem fake news, który doprowadziła do strat szacowanych na 60 tysięcy złotych. Źródło: Polsat News, Fakt