16 października obchodzimy Dzień Szefa. To dobra okazja, by pochylić się nad stosunkowo nowym zjawiskiem, bo ilu z was słyszało o staffingu? To sytuacja, w której role się odwracają i to przełożony jest nękany przez podwładnego lub grupę podwładnych. W jaki sposób szef może stać się ofiarą we własnej firmie i jak może się przed tym bronić? Staffing to w pewnym sensie przeciwieństwo mobbingu, o którym już na pewno słyszeli wszyscy. Dla przypomnienia zacytuję Kodeks pracy: "oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników". Czym jest staffing? Szef może paść ofiarą podwładnych Staffing to "specyficzna odmiana mobbingu, która w roli ofiary stawia nie pracownika, a przedstawiciela kadry zarządzającej". Zjawisko to polega na uporczywym i świadomym działaniu pracowników, mającym na celu zdyskredytowanie, ośmieszenie lub podważenie kompetencji ich przełożonego. Tak opisuje go serwis gowork.pl. Sama nazwa pochodzi od angielskiego słowa staff, oznaczającego personel lub kadrę. Po co ktoś stosuje staffing? Wspomniany serwis wymienia m.in. "obawy o własne stanowisko, brak akceptacji narzuconego kierunku prac lub np. zwykłą zawiść". Metody mogą być bardzo różne. Najczęściej pracownik ignoruje polecenia, podważa decyzje na forum publicznym, rozsiewa plotki czy celowo wprowadza szefa w błąd. W skrajnych przypadkach staffingu może dochodzić nawet do "fałszywych donosów, fabrykowania dowodów, a nawet niezgodnych z prawdą oskarżeń o mobbing, dyskryminację lub molestowanie". Jak szef może się bronić przed staffingiem? Nie musi od razu zwalniać Z perspektywy kierownika staffing to trudna i niebezpieczna sytuacja. Podważa jego autorytet, destabilizuje pracę całego zespołu i niszczy atmosferę w miejscu pracy. I nie może się powołać na Kodeks pracy, bo nie ma tam nic o staffingu. Tymczasem ofiara staffingu, podobnie jak ofiara mobbingu, także odczuwa długotrwały stres, lęk i spadek poczucia własnej wartości. To z kolei może prowadzić nawet do wypalenia zawodowego i poważnych problemów zdrowotnych. Jak temu zapobiec? Specjaliści uważają, że trzeba budować kulturę organizacyjną opartą na wzajemnym szacunku i otwartej komunikacji, gdzie problemy rozwiązuje się na bieżąco, a nie zamiata je pod dywan. Gdy jednak staffing już się dzieje, przełożony powinien przede wszystkim skrupulatnie dokumentować wszystkie wrogie zachowania: notować daty, świadków, treść maili i konkretne incydenty. Taka dokumentacja jest konieczna, by móc podjąć kroki formalne, np. nałożyć na pracownika naganę. Zanim jednak sięgniemy po ostateczne rozwiązanie, jakim jest zwolnienie, warto podjąć mediacje z udziałem działu HR (o ile taki posiadamy) lub zatrudnić zewnętrznego specjalistę. Czasem szczera rozmowa i postawienie jasnych granic może rozwiązać problem, zanim ten zniszczy firmę od środka.