Różnie na tę przekąskę mówiono, np. zimne nóżki lub meduza. Podawano ją w restauracjach i na przyjęciach. Panie domu gotowały ją tak często, jak tylko mogły. Oczywiście wtedy, gdy dostały odpowiednie składniki. Ten zapomniany nieco przysmak PRL warto jadać, bo to prawdziwa skarbnica kolagenu, zwanego białkiem młodości.