Przed nami kolejna zmiana czasu. Tylko czy ta żonglerka na pewno nam służy?

Raz do przodu, raz wstecz – a ciało gubi rytm. Czy naprawdę warto kręcić wskazówkami dwa razy do roku? Naukowcy zbadali już ten temat i nie mają dla nas dobrych wieści. Zespół ze Stanfordu porównał trzy scenariusze: stały czas zimowy, stały czas letni i znane nam przestawianie zegarków. Badacze wzięli pod lupę ekspozycję na światło, rytm dobowy i epidemiologię chorób. Wyniki eksperymentu wykazały, że każdy system stały jest lepszy od sezonowej żonglerki, a najkorzystniejszy dla zdrowia wypada czas standardowy (zimowy). W symulacjach oznaczał mniej otyłości i mniej udarów niż obecny system; stały czas letni dawał ok. 2/3 tego efektu. Za stałym czasem zimowym od lat optują specjaliści od snu, którzy wskazują, że ten właśnie wariant najlepiej "dogaduje się" z naszym ciałem i najwierniej podąża za naturalnym światłem dnia. Kluczowe są poranki Poranki są jaśniejsze, więc łatwiej się obudzić i wejść na obroty, a szybciej zapadający zmrok sprzyja wyciszeniu i wcześniejszemu zasypianiu. Dla zegara biologicznego to układ idealny: mniej sztucznego przeciągania dnia, więcej sygnałów, które porządkują rytm dobowy. Kluczową rolę odgrywa światło o poranku. Krótka dawka słońca tuż po przebudzeniu przyspiesza nasz wewnętrzny zegar, poprawia czujność i stabilizuje pory snu. Gdy wieczorem robi się ciemno wcześniej, organizm dostaje czytelny komunikat: zwalniamy. Badania pokazują też, że niemała część z nas ma późniejszy chronotyp – lepiej funkcjonuje w drugiej połowie dnia. Stały czas zimowy mniej z nimi koliduje, dzięki czemu łatwiej o głębszy sen, lepszą koncentrację następnego dnia i niższe ryzyko dolegliwości wynikających z przewlekłego rozregulowania rytmu (od nastroju po metabolizm). Wnioski ekspertów są dość zgodne: wybór jednego, stałego czasu – najlepiej standardowego (zimowego) – to realna inwestycja w zdrowie publiczne. Stabilny rytm dnia oznacza mniej "walki" z biologią i sprawniej działający organizm. Co na to Unia Europejska? Unia Europejska od 2018 roku dyskutuje nad zniesieniem zmian czasu. Na dziś – projekt utknął i nadal cofamy zegarki. W tym roku nastąpi to w nocy z soboty 25 października na niedzielę 26 października. Cofniemy wskazówki z godziny 3:00 na 2:00. Poranek będzie jaśniejszy, wieczór ciemniejszy – i właśnie o to toczy się spór zwolenników (więcej światła rano) i orędowników długich, jasnych wieczorów. Jak przejść zmianę lżej (praktyczny miniprzewodnik) Daj sobie więcej światła z rana. Odsłoń rolety od razu po przebudzeniu, wyjdź na 15–20 minut na dzienne światło. Wieczorem gaś neony. Na 2–3 godziny przed snem ściemnij mieszkanie, ogranicz ekrany. Przesuń budzik wcześniej… o 15 minut. Przez 3–4 dni przed zmianą czasu. Nie nadrabiaj drzemkami. Krótkie "power napy" tak, długie – nie. Kierownica? Ostrożniej. W poniedziałek po zmianie snu jest zwykle mniej; daj sobie zapas czasu na dojechanie do celu, bądź bardziej skupiony i uważny.