Biznes dla biur podróży, wydatek dla rodziców. Tylko nauczycielom nikt nie płaci za trzy dni poza domem. — Nasz syn jechał w tym roku pierwszy raz na całodniową wycieczkę. Panowała atmosfera wielkiego wydarzenia, bo pierwszy wyjazd z kolegami i bez rodziny. Przygotowania, plecaki, przekąski, no i kieszonkowe. Daliśmy dziecku 100 zł. Całkiem sporo jak dla ośmiolatka. Dziecko wróciło zrozpaczone. Koleżeństwo miało nawet po kilkaset złotych i wytykało paluchami "biedaków", co nie mieli na Labubu — wspomina mama pierwszoklasisty w rozmowie z Kornelem Wawrzyniakiem ("Tygodnik Przegląd").