Z Moskwy do Belgrady płyną słowa o "braterskiej miłości" i "trosce". W rzeczywistości to zawoalowane groźby. Pytając o eksport serbskiej broni do Europy, Marija Zacharowa bardziej przypomina komisarza propagandy niż dyplomatę. W każdej jej wypowiedzi zamiast rozsądku słychać echo artylerii. Tymczasem Serbia nie jest nic winna Rosji. Nie jest winna żadnych wyjaśnień, żadnej wdzięczności, a już na pewno żadnej lojalności. Może eksportować broń, komu jej się podoba.