W "Heweliuszu" Jan Holoubek inspirował się jedynie prawdziwą katastrofą morską, co pozwoliło mu mieszać prawdę z fikcją. W serialu, który Polacy pochłaniają niemalże w całości, tylko dwie postaci noszą autentyczne nazwiska. A co z Piotrem Binterem, Witoldem Skirmunttem i Anetą Kaczkowską? Są fikcyjni, ale w ich losach tkwi ziarno prawdy. Jan Holoubek robi z "Heweliuszem" to, co zrobił z "Wielką wodą". Snuje opowieść opartą na faktach, która w granicach dobrego smaku łączy prawdę z fikcją. Mamy w niej zatem wiele postaci, które nie istniały naprawdę. Takie zagranie ze strony reżysera jest bezpieczne, choć nie powstrzyma krytyków przed wytknięciem mu pewnych nieścisłości. W miniserialu, który 5 listopada trafił do biblioteki serwisu streamingowego Netflix, główne role powierzono znakomitej obsadzie. Na małym ekranie podziwiamy m.in. Magdalenę Różczkę ("Matki pingwinów"), Borysa Szyca ("Zimna wojna"), Konrada Eleryka ("Idź przodem, bracie"), Justynę Wasilewską ("Serce miłości") i Michała Żurawskiego ("Król"). Tylko dwie postaci w "Heweliuszu" bazują na autentycznych osobach. Przy tworzeniu pozostałych bohaterów Holoubek puścił wodze wyobraźni, lecz widać w nich pewne inspiracje prawdziwymi ludźmi. Prawda a fikcja w "Heweliuszu". Tylko dwie postaci są autentyczne, a co z resztą? Pierwszą postacią z "Heweliusza", która faktycznie istniała, jest grany przez Szyca kapitan Andrzej Ułasiewicz. Drugą zaś jest jego żona, w którą wcieliła się Różczka. Aktorzy, chcąc jak najlepiej oddać prawdziwy charakter swoich bohaterów, konsultowali swoje ekranowe kreacje z prawdziwą Jolantą Ułasiewicz. "Jolanta Ułasiewicz wyjątkowo nie włączyła radia w swoim warszawskim mieszkaniu. Sama nie wie, dlaczego nie zrobiła tego także w samochodzie, którym jechała do kuzyna, aby odsłuchać raport nagrany przez męża na automatyczną sekretarkę" – napisał Adam Zadworny w książce "Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku". W serialu dokładnie widać moment opisany w reportażu. Serialowa żona kapitana promu MF "Jan Heweliusz" faktycznie nie włącza radia w samochodzie. Adaptacje rządzą się własnymi prawami, dlatego też Holoubek w magiczny sposób sprawił, że radio zostało skradzione z auta, czego dowodem jest wybita szyba w bocznych drzwiach. Fabuła poświęca też sporo czasu wiadomości głosowej, jaką Ułasiewicz nagrał swojej żonie tuż przed tragedią. Ułasiewiczowie zostali wymienieni z nazwiska, czego nie można powiedzieć o pozostałych bohaterach (zwłaszcza tych, którzy odgrywają znaczącą rolę w hicie giganta streamingu). Większość imion wymyślono na potrzeby serialu, a losy fikcyjnych postaci tylko pod niektórymi względami przypominają historię prawdziwych marynarzy. "Twórca przyjął dość bezpieczną postawę, tworząc bohaterów zbiorowych reprezentujących pewne wspólne wartości lub reakcje na doniesienia o katastrofie. [...] Reszta obsady symbolizuje owdowiałe żony, ocalałych zmagających się z PTSD, a także polityków chroniących własny stołek i zachłyśniętych ideą transformacji gospodarczej" – czytamy w naszej recenzji. Na kim mogli być wzorowani Piotr Binter, Witold Skirmuntt i Aneta Kaczkowska? Piotr Binter, który w serialu jest drugim kapitanem statku, mógł być inspirowany Bolesławem Hutyrą – kapitanem żeglugi wielkiej i przewodniczącym Komitetu Ratowania Stoczni Gdańskie, który miał buntowniczą naturę i również zginął w tajemniczych okolicznościach na drodze. Witolda Skirmuntta porównuje się natomiast do III oficera Janusza Lewandowskiego, jednego z dziewięciu ocalałych z katastrofy promu. Był on jedyną osobą obecną w chwili tragedii na mostku "Jana Heweliusza", która przeżyła zdarzenie. Aneta Kaczkowska, która straciła na Morzu Bałtyckim męża, jest za to wspominaną wcześniej reprezentacją wszystkich kobiet owdowiałych w wyniku tragedii, do jakiej doszło w okolicach niemieckiej wyspy Rugia w 1993 roku.