Raj w Grecji pod wodą. Hotele przyjmują ludzi, którzy stracili domy

Grecja to jeden z najpopularniejszych kierunków na letnie wakacje. Polscy turyści chętnie odwiedzają tam Kretę czy Rodos, ale dobrze znaną wyspą jest tam także Lesbos. To właśnie w nią uderzył żywioł, który zamienił drogi w rwące rzeki, porywając samochody. Grecja znalazła się w strefie intensywnych opadów deszcz. Najgorzej było w nocy z poniedziałku na wtorek, kiedy to w ciągu kilku godzin na Lesbos spadło 110 litrów wody na metr kwadratowy. Takiego naporu nie wytrzymał wał przeciwpowodziowy na rzece Tsiknia. Doszło do powodzi w miejscu lubianym przez turystów. Wyspa w Grecji pod wodą. Na części Lesbos zamknięto szkoły Intensywne opady dotknęły zwłaszcza turystyczną miejscowość Skala Kalloni, znaną z szerokiej piaszczystej i szerokiej plaży. To miejsce popularne zwłaszcza wśród rodzin z dziećmi. Jednak miejscowe hotele po powodzi będą przyjmowały nie podróżnych a mieszkańców miasta, którzy nie mogą wrócić do swoich domów. Jak podają greckie media, sytuacja na Lesbos była bardzo poważna. Woda wdzierała się do domów, zalewała ulice, które szybko zmieniały się w rwące rzeki. Żywioł był na tyle silny, że porywał zaparkowane na poboczach auta. Jeszcze we wtorek wieczorem część dróg była zamknięta z powodu wysokiego poziomu wody. Dopiero po jej odpadnięciu będzie możliwe liczenie strat. Jednak już teraz wiadomo, że będą one bardzo duże. Na Lesbos nie wytrzymał wał przeciwpowodziowy. Zamknięto szkoły Przyczyną powodzi na Lesbos są intensywne opady deszczu, które przyczyniły się do gwałtownego wzrostu poziomu wody w rzece Tsiknia. To natomiast doprowadziło do przerwania wału przeciwpowodziowego, a żywioł wdarł się do miasteczka i kilku sąsiednich wiosek. Na miejsce od razu skierowano 15 zastępów straży pożarnej. Natychmiast zapadła także decyzja o zamknięciu we wtorek szkół na terenie gminy Zachodnie Lesbos. Decyzja ta była podyktowana przede wszystkim problemem z przemieszczaniem się z powodu zalania dróg. "Poważne problemy w sieci drogowej, żadnych niepotrzebnych przemieszczeń. Na moście Tsiknias i w kilku punktach droga została zamknięta. Czekamy, aż woda opadnie, aby interweniować" – podkreślił Andreas Axis, zastępca burmistrza ds. Ochrony Ludności Gminy Zachodnie Lesbos, cytowany przez serwis documentonews.gr. Dla Lesbos powódź jest dużym ciosem. Wyspa dopiero zaczęła odzyskiwać ruch turystyczny po kilku trudniejszych latach. W 2024 roku odwiedziło ją ok. 7 tys. polskich turystów. Rok wcześniej było to natomiast niespełna tysiąc osób.