Pięć lat kadencji Marka Mitrengi jako dyrektora śląskiego zoo to okres, który dziesiątki pracowników nie będzie wspominać dobrze. Piszą do nas o skandalicznych zachowaniach, opowiadają o decyzjach, które prowadziły do cierpienia zwierząt i chaosie wywołanym przez człowieka, który swoimi działaniami chciał osiągnąć swoje cele. A kilka razy decyzje niemal doprowadziły do tragedii. — Nagrali na pendrive’a odgłosy kotów drapieżnych i postawili przy wybiegu głośnik estradowy. Kiedy włączyli dźwięk, lew rzucił się na samicę i ją stłukł, gdyby się nie wycofała — słyszymy.