Kreml gra w rosyjską ruletkę. Czy zaczyna się kolejny wyścig zbrojeń? Eksperci ostrzegają: Rosja ma przewagę

Kreml gra w rosyjską ruletkę. Czy zaczyna się kolejny wyścig zbrojeń? Eksperci ostrzegają: Rosja ma przewagę

Świat zamarł, gdy w Moskwie padły słowa o możliwym wznowieniu testów nuklearnych. Czy Kreml naprawdę planuje odpalić głowicę, czy tylko gra na nerwach Zachodu, próbując wywołać strach? Po raz pierwszy od dekad władze Rosji oficjalnie mówią o przygotowaniach technicznych — i choć może to być polityczna maskarada, nikt nie ma pewności, jak daleko Putin jest gotów się posunąć. Waszyngton odpowiada własnymi manewrami, a Zegar Zagłady przesuwa się niebezpiecznie ku północy. Głos zabierają czołowi eksperci od polityki nuklearnej i bezpieczeństwa międzynarodowego, którzy analizują, co naprawdę kryje się za tym pokazem siły.

Scena śmierci w Heweliuszu to zagadka. Jest podobna do prawdziwej historii

Scena śmierci w Heweliuszu to zagadka. Jest podobna do prawdziwej historii

"Heweliusz" Jana Holoubka jest inspirowany największą katastrofą w dziejach powojennej polskiej żeglugi, co oznacza, że wydarzenia ukazane w serialu łączą prawdę z fikcją. Wielu z nas zastanawiało się pewnie, czy Piotr Binter istniał naprawdę. Scena śmierci drugiego kapitana statku jest wyjątkowo mocna i zaskakująca. Po "Wielkiej wodzie" Jan Holoubek postanowił wziąć na warsztat kolejną tragedię, którą w latach 90. żyła Polska. Miniserial "Heweliusz" twórcy "Rojsta" opowiada bowiem o katastrofie promu MF "Jan Heweliusz", do której doszło na Morzu Bałtyckim (u wybrzeży wyspy Rugia) 14 stycznia 1993 roku. Reżyser w sporej mierze inspirował się wydarzeniami tamtej zimy, jednak pozwolił sobie na więcej dramaturgii. W jego dziele poznajemy zarówno postaci, które istniały naprawdę (kapitana Andrzeja Ułasiewicza i jego żonę Jolantę), a także te fikcyjne. W drugim zbiorze bohaterów znajdziemy m.in. drugiego kapitana statku, który walczył o sprawiedliwość do zmarłej tragicznie załogi. Czy Piotr Binter z "Heweliusza" istniał naprawdę? Piotr Binter, którego w miniserialu serwisu Netflix gra Michał Żurawski ("Król"), został przedstawiony przez Jana Holoubka jako zamiennik kapitana Heweliusza. Był drugą po Ułasiewiczu osobą, która bardzo dobrze znała możliwości i ograniczenia tytułowego promu. Po katastrofie mężczyzna złożył obietnicę Jolancie Ułasiewicz, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by oczyścić dobre imię jej męża i swojego przyjaciela. Binter został ławnikiem Izby Morskiej, która w związku z tragedią zamierzała zatuszować swoje przewinienia i obarczyć Ułasiewicza całą winą za katastrofę. Bohater, widząc machinę kłamstw swoich kolegów po fachu, postanowił przeprowadzić śledztwo na własną rękę. W finale Binter znajduje taśmy oczyszczające Ułasiewicza, z których wynikało, że Heweliusz był na kursie kolizyjnym z niemieckim statkiem Kempen. Niestety drugi kapitan statku zginął w wypadku samochodowym – dzień przed spotkaniem Izby Morskiej, na której chciał przedstawić dowody na niewinność męża Jolanty. Piotr Binter jest postacią fikcyjną, którą łączą pewne wspólne elementy z prawdziwym Bolesławem Hutyrą. W 1970 roku kapitan żeglugi wielkiej i przewodniczący Komitetu Ratowania Stoczni Gdańskiej jako jeden z pierwszych oficerów odmówił strzelania do robotników Stoczni Gdańskiej. Analogia ta znajduje potwierdzenie w śmierci Bintera. Hutyra również zginął w tajemniczych okolicznościach. W 2000 roku w okolicach Nidzicy opel calibra, którym podróżował ze swoimi przyjaciółmi, zderzył się z maszyną drogową. Nikt nie przeżył. Kierowca i pasażerowie podróżowali na spotkanie z ówczesnym ministrem skarbu w celu ratowania zagrożonej upadłością Stoczni Gdańskiej. Choć historia Bintera pod wieloma względami różni się od losów Hutyry, obaj buntowali się przeciwko decyzjom swoich przełożonych i władzy.