Pływająca „Flota cieni” Wagnera

Pływająca „Flota cieni” Wagnera

Od wielu miesięcy [trwa walka Unii Europejskiej z tzw. Flotą cieni](https://defence24.pl/wojna-na-ukrainie-raport-specjalny-defence24/ue-mocno-uderza-w-rosje-sankcje-na-200-statkow-floty-cieni) – grupą tankowców używanych przez Federację Rosyjską do omijania sankcji i nielegalnego transportu ropy naftowej. Pomimo obecności na „czarnej liście” ponad 600 statków oraz kolejnych pakietów utrudniających żeglugę, flota nie tylko nadal funkcjonuje, ale na dodatek stwarza coraz większe zagrożenie dla państw zachodnich (z części statków miały być m.in. wystrzeliwane rosyjskie drony naruszające przestrzeń powietrzną poszczególnych państw NATO – red.).

Donald Tusk o ataku na Kijów. Premier dopiekł Trumpowi

Donald Tusk o ataku na Kijów. Premier dopiekł Trumpowi

Donald Tusk skomentował krótko ostatni atak Rosji na Kijów. Za pośrednictwem mediów społecznościowych premier Polski zapowiedział, że zamierza porozmawiać o "szansach na pokój" z przywódcami europejskich krajów. Szef rządu dopiekł prezydentowi USA, Donaldowi Trumpowi. Donald Tusk komentuje atak Rosji na Ukrainę W nocy z piątku na sobotę (26-27 grudnia) Rosja zaatakowała Ukrainę, w tym Kijów. Ranne zostały co najmniej 32 osoby. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski napisał na Telegramie, że Rosja użyła około 500 dronów i 40 rakiet. Do ataku na sąsiedni kraj odniósł się Donald Tusk. "Wbrew oczekiwaniom prezydenta Trumpa i mimo gotowości do ustępstw ze strony Wołodymyra Zełenskiego, Rosja ponownie brutalnie zaatakowała mieszkaniowe dzielnice Kijowa" – napisał na portalu X (dawnym Twitterze) premier, zapowiadając, że niebawem spotka się z przywódcami m.in. Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii w sprawie pokoju w Ukrainie. Przypomnijmy, że w niedzielę (28 grudnia) Wołodymyr Zełenski spotka się z Donaldem Trumpem w Palm Beach na Florydzie, by rozmawiać m.in. o zaktualizowanym 20-punktowym planie pokojowym dla Ukrainy. W sobotę – przed spotkaniem z prezydentem Stanów Zjednoczonych – Zełenski chce przeprowadzić rozmowę telefoniczną z liderami państw europejskich i przywódcą USA. Ma w niej uczestniczyć m.in. Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej. W rozmowie z POLITICO Donald Trump powiedział, że prezydent Ukrainy "nie ma nic, dopóki ja tego nie zatwierdzę". – Więc zobaczymy, co ma. (...) Myślę, że z nim (red. przyp. – Zełenskim) pójdzie gładko. Myślę, że z Władimirem Putinem też będzie dobrze – dodał polityk. Dodajmy, że przed spotkaniem Zełenskiego i Trumpa Rustem Umierow, były minister obrony, a obecnie sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, odbył "konstruktywną" rozmowę z partnerami z USA i Europy. Tak twierdzi specjalny wysłannik USA, Steve Witkoff.

Poruszające sceny na Anfield Road. Wspólny hołd na cześć Diogo Joty

Poruszające sceny na Anfield Road. Wspólny hołd na cześć Diogo Joty

Rodzina portugalskiego piłkarza Diogo Joty, który wraz z bratem Andre Silvą zginął latem w wypadku samochodowym, odwiedziła w sobotę Anfield Road, gdzie miejscowy Liverpool podejmuje Wolverhampton Wolves. Było to pierwsze od tragedii spotkanie obu angielskich ekip, w których grał Portugalczyk. Zawodników "The Reds" na murawę wyprowadzili synowie piłkarza. Fani obu ekip wspólnie złożyli hołd zmarłemu piłkarzowi.

Recenzja 2. części "Stranger Things 5". Myślałam, że gorzej być nie może

Recenzja 2. części "Stranger Things 5". Myślałam, że gorzej być nie może

Po seansie poprzednich odcinków nie spodziewałam się fajerwerków po 2. części 5. sezonu "Stranger Things". Dufferowie łopatologicznie tłumaczą nam każdą scenę, nie pozostawiając zbyt wiele miejsca na wyobraźnię. Ba, nie musimy nawet patrzeć na ekran telewizora, by wiedzieć, co dokładnie dzieje się w Hawkins. Przez nafaszerowany zbędnymi elementami scenariusz nie wróżę niczego dobrego wielkiemu finałowi. Tekst zawiera niewielkie spoilery dot. 2. części 5. sezonu "Stranger Things". "Stranger Things" wpadło w tę samą pułapkę, co "Gra o tron" Davida Benioffa i D.B. Weissa, i piszę to z ciężkim sercem. Pierwsze sezony były gęste od tajemnic, a gdy Dufferowi postanowili rozwikłać wszystkie utkane przez siebie zagadki, czar boleśnie prysł. Nostalgiczny i niepokojący serial o grupie dzieciaków z Hawkins zamienił się w pokaz nadmiernej ekspozycji i chęci zaskoczenia widzów za wszelką cenę. Powtórka ze scenariusza adaptacji prozy George'a R.R. Martina, a konkretnie z jej 8. sezonu. Cytując wybitnego teoretyka kultury Marka Fishera ("Realizm kapitalistyczny"), "spekulacje są nieodłącznie związane z niesamowitością, a gdy tylko pytania i zagadki zostaną rozwiązane, niesamowitość natychmiast znika". Słowa brytyjskiego krytyka ze zbioru "Dziwaczne i osobliwe" najlepiej oddają – w moim odczuciu – ducha 5. sezonu "Stranger Things". Recenzja 2. części 5. sezonu "Stranger Things" Po odkryciu przez Willa Byersa, że drzemie w nim potężna moc, drużyna bohaterów z objętego wojskową kwarantanną miasteczka w stanie Indiana planuje zasadzkę na Vecnę, który robi się coraz bardziej nieobliczalny w swych działaniach. Porwał 12 dzieci, w tym Holly, młodszą siostrę Mike'a i Nancy Wheelerów, by stworzyć piekło na Ziemi. Dufferowie brutalnie zepchnęli Jedenastkę z pierwszego planu na drugi. Taki koszt zapłacili, wywołując w 5. sezonie przed szereg syna Joyce Byers, od którego wszystko się zaczęło i wszystko ma się skończyć. I o ile rola Willa od początku była nam znana, twórcy "Stranger Things" popełnili duży błąd, znacząco ignorując tę postać w poprzednich dwóch odsłonach. Drugiej części finałowego rozdziału zwyczajnie brakuje równowagi. Widać chęć braci Dufferów do oddania sprawiedliwości niemalże wszystkim bohaterom, jednak – zamiast wizji dopięcia każdego wątku – w powietrzu czuć zapowiedź rozczarowania. Nie zrozumcie mnie źle, historia Willa (nie mam na myśli jej wykonania, a raczej sam pomysł) jest obiecująca, lecz aż zanadto dominuje nad innymi. Problem tkwi przede wszystkim w scenariuszu skrojonym pod widzów, którzy z potrzeby dodatkowych bodźców lubią przesiadywać na telefonach w trakcie seansu; którzy potrzebują dodatkowego streszczenia tego, co dokładnie przed chwilą wydarzyło się na małym ekranie, lub analogii do innych dzieł popkultury (m.in. "Gwiezdnych wojen" George'a Lucasa), by lepiej zrozumieć zamysł Dufferów. Średni scenariusz = średnie aktorstwo Dialogi są wręcz ogłupiające, charakter niektórych postaci płytki jak studzienka w czasie suszy, a aktorstwo drętwe, za co winię w głównej mierze wspomniany scenariusz. Bo jakim cudem Noah Schnapp ("The Tutor") w dramatycznych scenach wypada dobrze, a w tych prozaicznych fatalnie (z wyjątkiem coming outu)? Millie Bobby Brown ("Enola Holmes") jest bodajże największą przegraną tego sezonu, niknąc stopniowo w obecności odtwórczyni Kali, Linnei Berthelsen ("Devs"). Na zmarnowany potencjał Winony Ryder ("Przerwana lekcja muzyki") spuszczę zasłonę milczenia. W drugiej części 5. sezonu jakiekolwiek zainteresowanie z mojej strony podtrzymywały zwłaszcza trzy duety – Gaten Matarazzo ("Honor Society") i Joe Keery ("Spree") jako skłóceni ze sobą przyjaciele, Dustin Henderson i Steve Harrington, Sadie Sink ("Wieloryb") i Nell Fisher ("Martwe zło: Przebudzenie") jako błądzące w zawiłym labiryncie wspomnień antagonisty Max Mayfield i Holly Wheeler, a także Natalia Dyer ("Wierzę w jednorożce") i Charlie Heaton ("Tajemnica Marrowbone") jako para tkwiąca w związku zbudowanym na wspólnej traumie, czyli Jonathan Byers i Nancy Wheeler. Finał "Stranger Things" nie pomieści tego wszystkiego Na przestrzeni 7 odcinków w Hawkins wydarzyło się wiele, wiele niepotrzebnych rzeczy. Do scenariusza wrzucono garstkę nowych postaci, z których tylko Holly się broni, masę naukowej ekspozycji i cienie sztuki "Stranger Things: The First Shadow". Można odnieść wrażenie, że na ekranie działo się wszystko i nic zarazem. Nie ma szans, by w dwugodzinnym finale, który obejrzymy 1 stycznia w serwisie Netflix, Dufferowie spieli każdy rozpoczęty przez siebie wątek w jedną spójną całość. Twórcy dorzucali do kotła każdy możliwy pomysł, na jaki wpadły, co zemści się na nich tym, że zakończenie trwającego blisko 10 lat widowiska będzie bolało tak samo jak szaleństwo Daenerys Targaryen w "Grze o tron". Niestety, nie mam już nadziei na nic lepszego.