Magia świąt na ekranie

Magia świąt na ekranie

Obejrzenie filmu w świątecznym klimacie to w wielu domach stały punkt programu na okres Bożego Narodzenia. Oprócz dobrze znanych gwiazdkowych hitów, jak "Listy do M.", na HBO Max można też znaleźć mniej znane tytuły idealne do obejrzenia w rodzinnym gronie. Można się przy nich i pośmiać, i powzruszać.

Prezydent i wicepremier spotkali się z żołnierzami w Wigilię. "Nie będziecie sami"

Prezydent i wicepremier spotkali się z żołnierzami w Wigilię. "Nie będziecie sami"

W Wigilię Świąt Bożego Narodzenia na straży bezpieczeństwa państwa polskiego i naszych sojuszników stoi około 20 tysięcy żołnierzy - powiedział w środę wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz w Centrum Logistycznym Rzeszów-Jasionka. Z kolei w Jaryłówce niedaleko granicy polsko-białoruskiej z żołnierzami i funkcjonariuszami spotkał się prezydent Karol Nawrocki.

Prof.Pawłowicz: ETPC i TSUE nie mają kompetencji do oceny TK

Prof.Pawłowicz: ETPC i TSUE nie mają kompetencji do oceny TK

"W warunkach państwa 'prawa, jak je rozumiemy', panuje zamęt i zmuszeni jesteśmy poruszać się po omacku, jak dzieci we mgle" - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Krystyna Pawłowicz. Sędzia TK w stanie spoczynku nie kryje, że wyrządzone polskiemu systemowi prawa szkody przez obecnie rządzących będą trudne do odrobienia. "W mojej ocenie sprawy zmierzają w stronę konfrontacji i czołowego zderzenia" - dodaje nasz rozmówca

Wigilia DDA, czyli smutek, alkohol i karp na stole. "W mojej rodzinie pili inteligenci"

Wigilia DDA, czyli smutek, alkohol i karp na stole. "W mojej rodzinie pili inteligenci"

Zapamiętałem tatę z dzieciństwa, jak przez mgłę. Właściwie to jedna scena wryła mi się w pamięć: ojciec siedzi przy stole i samotnie popija wino. A potem wstaje i idzie przez pokój, ale już odurzony, potyka się o mnie i wywraca. Dopiero po latach połączyłem kropki. Jestem DDA – mówi Marcin w rozmowie z naTemat.pl. Dziś sam jest ojcem, nie pije, a rodzina ograniczyła z nim kontakt. – Uratowało mnie chyba to, że niemal całe dzieciństwo i młodość, byłem z dala od ojca. Przez rozwód rodziców. Zapamiętałem tatę z dzieciństwa, jak przez mgłę. Właściwie to jedna scena wryła mi się w pamięć: ojciec siedzi przy stole i samotnie popija wino. A potem wstaje i idzie przez pokój, ale już odurzony, potyka się o mnie i wywraca. Dopiero po latach połączyłem kropki, gdy dowiedziałem się, że u schyłku życia chorował na marskość wątroby. Dotarło do mnie, że to choroba alkoholików – mówi Marcin (imię zmienione – red.), który odezwał się do redakcji naTemat.pl po tekście "Dwie zdrapeczki do trumny", gdy rozpoznał w nim znajomego – Daniela Tumanowicza, opiekuna seniorów, który wypowiadał się na temat uzależnień osób starszych. – Ja jestem DDA, czyli dorosłym dzieckiem alkoholika, ale po "jasnej strony mocy", bo niepijącym. Jakimś cudem udało mi się przerwać rodzinną tradycję – opowiada Marcin w rozmowie z naTemat.pl. – Ja się uchroniłem, ale może to głównie zasługa mojej matki, że chroniła mnie przed ojcem pijakiem, nawet po ich rozwodzie. Ktoś może powiedzieć, że to błąd, bo nie miałem regularnych kontaktów z ojcem. Tak, może przez to, że nie miałem męskich wzrorców, rozpadło się moje małżeństwo? Ale jeśli chodzi o picie, to wygrałem i poczułem, że chcę opowiedzieć, że można. I że co roku w święta myślę ze złością, że w tylu domach w Polsce na stołach będzie alkohol – mówi Marcin. Alkoholik, pijak – te określenia mnie nie raziły – Alkohol był i jest obecny w mojej rodzinie. A szczególnie w święta. Wódka i karp w Wigilię, wódka i jajka w Wielkanoc – wylicza Marcin. – Nie zdawałem sobie z tego sprawy, jak bardzo nierozłączne to zestawy. I długo też z tego, że jest w tym też coś złego, obciachowego. I smutnego. Ten smutek uderzył we mnie dopiero po latach. Jako dziecko, widziałem świętaa na wesoło, bo zawsze dużo śmiechu i żadnej przemocy, czyli inaczej, niż w wielu domach z problemem alkoholowym – mówi Marcin. – Może dlatego, że w mojej rodzinie zawsze pili inteligenci. A tak się składa, że byli to sami mężczyźni – dodaje. –  Tak właśnie żyli mężczyźni z poprzednich pokoleń. Nasi przodkowie i ci, których dorosłość, wiek średni i senioralny przypadły na lata 60. czy 70. Nie było wtedy powszechnej świadomości, że alkohol aż tak rujnuje zdrowie. Podobnie było przecież z papierosami – w oparach nie tylko alkoholu, ale i dymu, w wielu inteligenckich i nie tylko, domach, toczyły się dyskusje do świtu – mówi Grzegorz Opielak, psychiatra. Marcin podkreśla słowo "inteligenci", bo dziś, po latach, ma poczucie, że przez to bagatelizował problem. O wujkach nie myślał "alkoholik", choć mówi, że przecież to słowo jest dziś niepoprane politycznie, choć i tak bardziej niż "pijak", które w jego rodzinie chodziło, ale też w niefrasobliwym kontekście.  – Wtedy mnie takie słowa nie raziły. Ot, jakiś pijak leży pod płotem, bo przesadził i nie doniósł do domu wypłaty. Albo za ostro zabalował z kolegami, gdy jednemu z nich urodziło się dziecko. A osoba uzależniona od alkoholu, która nie była "pijakiem", kojarzyła mu się właśnie z inteligentami i artystami. Modne wówczas kino moralnego niepokoju rozniecało "ból duszy" i kojarzyło się właśnie z inteligencją, a nie "z leżącymi w rowie/na ławce/na trawniku pijakami", dziś bardziej pogardliwie zwanymi "menelami" – wspomina Marcin. Dodaje, że mężczyźni w jego rodzinie: "pili inteligentnie, jak to inteligenci, a inteligentnie oznaczało, że w sposób niejawny, chyłkiem". – Jako dorosły już facet, zacząłem uczestniczyć w świątecznej, rodzinnej farsie bez sprzeciwu. Uświęconą tradycją było picie. Nie znałem innej rzeczywistości – opowiada Marcin. Jego ojciec już dawno pożegnał się z tym światem, a rodzinną tradycję najbardziej kultywował brat taty. – Starszy już wówczas pan, pilnował, by przy świątecznych okazjach alkohol wjeżdżał na stół – wspomina Marcin. Do dziś zapamiętał z tego czasu scenę, wbiła mu się w głowę tak, jak tamta z ojcem, który przy nim upadł. – To upiorny pomysł, rodem z jakiejś farsy, by do picia włączać młodsze pokolenie, w dodatku do picia na wyścigi. Być może choć już dorośli, ale młodsi ode mnie, nie pamiętali tego, co ja z dzieciństwa – picia za czasów komuny i to naprawdę wydawało im się niewinne i zabawne. Albo robili dobrą minę do złej gry. Na hasło: "Wojtek (imię się zmieniało), telefon!", jakie wykrzykiwał wujek – brat mojego ojca, zjawiał się młody członek rodziny, wywołany do tablicy, by posłusznie wypić setkę czystej wódki, ku aplauzie rodzinnej widowni. A za pół godziny ten sam człowiek znów był przywoływany – starzy mieli ubaw obserwując, jak zmienia się po kolejnym "telefonie" – wspomina Marcin. Promocja goni promocję, także alkoholu – Dopiero, gdy zostałem ojcem, zacząłem analizować swoje dzieciństwo, bardzo krytycznie, bo zastanawiałem się, jakie ja zafunduję synowi. I wtedy zrobiłem się, jak uważa część mojej rodziny, przeczulony – mówi Marcin. Z synem zaczął rozmawiać o alkoholu, gdy ten miał zaledwie pięć lat. – Dziś ma 9 i już świetnie wie, co to są używki. Zna alkoholowe historie rodzinne i wie, na co umarł mój tato, a jego dziadek, którego przez alkohol nie zdążył poznać – opowiada Marcin. – Uczę syna, jakie są pierwsze symptomy uzależnienia i jak rozpoznać uzależnionego. Powiedziałem mu, kto w naszej rodzinie pije, za co rodzina się na mnie obraziła – opowiada Marcin. I tak, jak co roku, ma podobne przedświąteczne refleksje: – Ludziom puszczą hamulce. W wielu domach w Polsce, podobnie, jak w mojej rodzinie, w ruch pójdą butelki i odkorkowywane kolejne flaszki. Rodziny pójdą na całość i ruszy wyścig, kto zabawi się lepiej, mocniej. A ze zdwojoną siłą ruszy sprzedaż alkoholu w osiedlowych Żabkach, gdy inne sklepy i restauracje, choć na chwilę, dla przyzwoitości, będą zamknięte. I dodaje: – A radni, nie tylko we Wrocławiu, gdzie mieszkam, zacierają ręce przed Sylwestrem, widząc prognozy wpływów z podatku akcyzowego – mówił mi o tym Daniel Tumanowicz, kolega, który był świadkiem takiego liczenia na sesji Wydziału Zdrowia we Wrocławiu w zeszłym roku.  – Chodząc po mieście zbieram puste małpki i wyrzucam do kubła, czasami mam wrażenie, że chyba jako jedyny, bo ludzie mijają walające się butelki. Może ten widok tak nie kole ich w oczy, jak mnie, bo to ja mam traumę, że jestem DDA – mówi Marcin. Dodaje, że nie tylko traumę, ale niemal obsesję: – Widzę to, jak sieci hipermarketów, takich jak Biedronka, promują alkohol oferując trzy butelki za cenę dwóch. Promocja goni promocję. A ja chodzę i je liczę. W zeszłym roku, gdy naliczyłem az 100 w ciągu jednego dnia, przestałem. Mam 187 cm wzrostu, ale kartki kuszące promocjami wiszą niżej – akurat na wysokości oczu małolatów – takich, jak mój syn – opowiada.  Życzenia "Wesołych świąt!" mnie nie cieszą Marcin zrezygnował w ogóle z picia alkoholu, dla syna – żeby być wzorem, a nie tylko robić mu pogadanki. W jego ślady poszła kuzynka. – Niedawno o tym rozmawialiśmy. Powiedziała, że dziś już jest łatwiej, bo sporo osób decyduje się na abstynencję, ale przypomniała mi, że na początku, jak zrezygnowaliśmy z alkoholu, to gdy któreś z nas było w towarzystwie, zawsze padały te same pytania: "masz problem z alkoholem/masz wszywkę/bierzesz leki?". Odpowiedż, że nic z wymienionych rzeczy, spotykała się z niedowierzaniem i współczuciem – mówi Marcin. Cieszy się, tak, jak i kuzynka, że z roku na rok coraz więcej znajomych ogranicza alkohol, albo z niego rezygnuje.  – Robią to też celebryci. A przecież parę lat temu chętnie fotografowali się z aperolem na wakacjach i w kawiarnianych ogródkach. Zmiana trendu jest widoczna w mediach społecznościowych. Posty i rolki zachęcają do abstynencji, a w sklepach więcej jest "substytutów" alkoholu, choć do "zerówek" wielu terapeutów jest krytycznie nastawionych. Nie wiem, co o tym myśleć. Może jako etap przejściowy są ok, jeśli ktoś nie potrafi rzucić alkoholu raz, a dobrze? – zastanawia się Marcin. W tym roku Boże Narodzenie spędzi sam, bo jego syn będzie u mamy. – Żartuję, że w mojej rodzinie święta odwołano. Tak naprawdę, odwołano je dla mnie kilka lat temu. Po tym, jak byłem już po rozwodzie i przyprowadziłem syna na Wigilię. Zwróciłem uwagę na to, że zabawa w wódczany telefon to żałosny zwyczaj. I przestali mnie zapraszać. Kuzynkę jeszcze tak, może dlatego, że nie ma dzieci i choć nie pije, nie była tak bezceremonialna, jak ja, w wypowiadaniu krytycznych uwagach pod adresem alkotradycji w rodzinie – mówi Marcin. – Nie piję z wyboru, choć nie mam problemu z alkoholem, ale zastanawiam się, w ilu rodzinach są osoby w trakcie odwyku, na którymi rodzina nie ma litości i nie jest w stanie zrezygnować z wódki na stole. I czy powinni odwiedzić rodziców czy dziadków, ryzykując, że w święta nie "popłyną"? – mówi Marcin. – To zależy od tego, w którym miejscu leczenia ktoś się znajduje, bo jeśli na początku, to nie powinien iść w miejsca, w których się pije. Nawet za cenę niespotkania się w święta z rodziną i samotnego spędzenia Wigilii. Osoby, które mają za sobą długi okres trzeźwości, zwykle nie mają już pokus, by przerwać abstynencję. A jeśli ktoś nie jest pewny, czy uda mu się ją zachować, lepiej, by nie kusił losu – mówi psychiatra Grzegorz Opielak. Od rozwodu Marcin nie lubi świąt. Lubi za to czytać na portalach, albo słuchać podcastów o tym, jak kto radzi sobie z tym czasem. – Wiele osób ucieka od świąt – w góry, nad morze albo za granicę. A niektórzy spędzają je w domach, ale niekoniecznie z rodziną. Wokół mnie coraz więcej znajomych nie będzie obchodzić świąt, mówią, że już w nie nie wierzą. A w każdym razie w ich magię – mówi Marcin. – Słyszałem, jak Czesław Mozil mówił, że podróżuje po Polsce, występuje z lokalnymi chórami i orkiestrami dziecięcymi. I że od ponad 25 lat w jego rodzinie ludzie nie dają sobie prezentów, bo to generuje niepotrzebny stres. A choinkę wprawdzie kupi, ale wybierze "najbrzydszą", której nikt inny nie zechciał.  Marcin zastanawia się, ilu jest takich rodziców, jak on, po rozwodach, którzy nie spędzą Wigilii z dziećmi. – Zrobiło mi się przykro, gdy ktoś z trójki klasowej napisał na grupie rodziców na WhatsAppie: "Wesołych świąt!". Mam bardzo bliską relację z synem i chciabym z nim być w taki dzień, więc te życzenia mnie nie cieszą. Uznałem, że dziś chyba juz nie wypada takich pisać, bo różnie ludziom się układa i nie dla każdego święta są wesołe. Sam chyba wyłączę w Wigilię wszystkie komunikatory, by kolejne życzenia i zdjęcia rodzin na tle choinki, nie potęgowały mojego smutku – mówi. A dr hab. n. med. Grzegorz Opielak, psychiatra, patrzy na historię Marcina, bardziej optymistycznie: – Osoby, które są DDA, często w dorosłym życiu też piją. Popadają w nałóg, kontynuują rodzinną "tradycję", nawet jeśli od dziecka zarzekali się, że będą trzymać się z daleka od alkoholu. A nawet jeśli udaje im się uniknąć uzależnienia, to często popadają w inne problemy, np. wchodzą w toksyczne związki i mają bardzo trudne relacje ze swoimi dziećmi. Dlatego to, jak potoczyło się życie Marcina, choć w jego opowieści dużo jest rozczarowania, tak naprawdę jest budujące i daje nadzieję, że można przerwać rodzinny skrypt i uchronić kolejne pokolenie – tak, jak Marcin chroni swojego syna.

Protest górników w kopalni Silesia. Jest nagranie spod ziemi. "Nie poddamy się"

Protest górników w kopalni Silesia. Jest nagranie spod ziemi. "Nie poddamy się"

W kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzica (woj. śląskie) cały czas trwa protest górników, którzy, jeśli nic się nie zmieni, zamierzają walczyć o swoje miejsce pracy także w święta. Dziennikarz Radia ZET Szymon Kastelik opublikował nagranie, na którym widać jak wygląda sytuacja kilkaset metrów pod ziemią. — Będziemy protestować do skutku — mówią na nim górnicy.

Ambasador Polski we Francji zatrzymany przez CBA. Mamy nowe informacje

Ambasador Polski we Francji zatrzymany przez CBA. Mamy nowe informacje

Obecny ambasador Polski we Francji Jan R., były parlamentarzysta PiS Maks K. oraz bankowiec Paweł P. zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy CBA w związku z aferą Collegium Humanum — ujawnił portal Goniec. Śledztwo dotyczy procederu zdobywania dyplomów MBA w prywatnej uczelni kierowanej przez Pawła C. — Grupa tych wpływowych osób zaczęła go "urabiać" i uzależniać mentalnie poprzez chociażby zapraszanie do eleganckich lokali czy składanie obietnic bez pokrycia — opowiada w rozmowie z Onetem obrońca Pawła C., Ryszard Kalisz.