Polacy wskazali najbardziej lubianego polityka. Niekwestionowany lider
Polacy wskazali najbardziej lubianego polityka. Jest nim prezydent Karol Nawrocki, który zostawił w tyle innych polityków.
Polacy wskazali najbardziej lubianego polityka. Jest nim prezydent Karol Nawrocki, który zostawił w tyle innych polityków.
Media społecznościowe nie są neutralnym źródłem informacji i wiedzy - rządzą nimi algorytmy zaprojektowane tak, by promować emocje, nie prawdę. To środowisko sprzyja fake newsom i dezinformacji, a raz zasiane fałsze zostają nawet po ich sprostowaniu.
Kryzys z dostępem do wody w Iranie przybiera na sile. Jej poziom w zbiornikach zaopatrujących największe miasta w kraju wynosi tylko kilka procent. Prezydent ostrzega, że jeśli sytuacja się utrzyma, być może konieczna będzie ewakuacja stolicy.
Zaginęła 31-letnia Magdalena Bieszke wraz ze swoim 6-letnim synem — informuje Stowarzyszenie Zaginieni Śladem Nadziei w mediach społecznościowych. Kobieta i chłopiec byli po raz ostatni widziani 31 października na przystanku w Dortmundzie (Niemcy). Nie wiadomo, czy wsiedli do busa jadącego w kierunku Katowic. Tam właśnie zmierzali według informacji rodziny.
W piątek na południu Maroka doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło dwoje Polaków — informuje TVN24. Tragiczne doniesienia w rozmowie ze stacją potwierdził rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maciej Wewiór.
W piątek na południu Maroka doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło dwoje Polaków — informuje TVN24. Tragiczne doniesienia w rozmowie ze stacją potwierdził rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maciej Wewiór.
Obecny premier bawi do łez, gdy mówi: „Mam reputację Europejczyka, wyznawcy zjednoczonej Europy i weterana walki o prawa człowieka”.
Kompleks Nobu Culture District z hotelem luksusowej marki Nobu, salą koncertową, teatrem i kinem powstaje przy ul. Kraszewskiego w Krakowie. Wielofunkcyjny obiekt ma być gotowy w 2027 r.
Wyciekł raport przygotowany dla Donalda Tuska o przyszłości emerytur. Miał pozostać tajny – dziś wiemy, że rząd oficjalnie nie podniesie wieku 60/65, ale znajdzie sposób, by Polacy pracowali dłużej. W tle: milion nowych emerytów w trzy lata i ostrzeżenie MFW, że bez zmian system padnie przed 2035 rokiem. Co to oznacza dla dzisiejszych pięćdziesięciolatków?
Brakuje tylko kilkunastu trafień.
Duchowny Mirosław T. został skazany przez sąd I instancji na cztery lata i dwa miesiące więzienia za wypadek w Dudach Puszczańskich (Mazowieckie). Sąd Okręgowy w Ostrołęce rozpatrzy 18 listopada apelacje złożone przez prokuratora oraz obrońcę księdza. W wypadku ucierpiała 16-latka, a kierujący autem proboszcz uciekł.
Łowca Obcych odłowił z Kanału Piaseczyńskiego w Warszawie 3 354 inwazyjne ryby i raki. 71,5 proc. z nich stanowił sumik karłowaty. Jego wprowadzenie do środowiska jest karalne.
Nowa adaptacja słynnej powieści grozy Stephena Kinga pojawiła się w kinach w dwóch częściach, w 2017 i 2019 roku. Zarówno "To", jak "To: Rozdział 2" odniosły gigantyczny sukces kasowy. Czas na "To: Witajcie w Derry", serial rozwijający uniwersum z kultowej książki. Produkcja od chwili debiutu w streamingu robi furorę. Właśnie pojawił się trzeci odcinek hitu.
Zdarzenie potwierdził rzecznik MSZ.
Grzegorz Wons to dla wielu widzów serialowy Więcławski z „Rancza”. Aktor zagrał wiele świetnych ról. Choć ma ponad 70 lat, to na emeryturę się nie wybiera. "Gram dalej, póki mogę" - powiedział w najnowszym wywiadzie. Nie kryje, że za tą decyzją stoją także sprawy finansowe.
Janusz Lamek, mechanik na "Janie Heweliuszu", jest jedną z dziewięciu osób, które przeżyły katastrofę promu w 1993 roku. – Organizm był tak wyziębiony, że chciało się zasnąć. Ale wiedząc, że jeżeli zasnę, to już zasnę na wieki, jakoś się podrywałem – wspomina po latach. Przetrwać pomogła mu jedna myśl. "Heweliusz" – najnowszy serial Jana Holoubka, jest inspirowany zatonięciem promu "Jan Heweliusz", największą tragedią morską w historii Polski w czasie pokoju. Tragedia rozegrała się w nocy 14 stycznia 1993 roku podczas sztormu o sile 12 stopni w skali Beauforta, niedaleko niemieckiej wyspy Rugia. Jednostka płynęła ze Świnoujścia do Ystad w Szwecji, a po godzinie 5 przewróciła się góry dnem. Lodowata woda pochłonęła 56 osób. Przetrwało zaledwie dziewięciu członków załogi. Żaden z 35 pasażerów nie przeżył, a przyczyny katastrofy wyjaśniano przez lata. Rodziny ofiar domagały się sprawiedliwości, a ich batalia zakończyła się dopiero przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Janusz Lamek ocalał w katastrofie Jana Heweliusza. "Cały czas tkwi w człowieku" "Heweliusz" sprawnie łączy prawdę z fikcją – postaci Piotra Bintera czy Witolda Skirmuntta zostały wymyślone przez scenarzystę Kaspra Bajona (choć Skirmuntt mógł być inspirowany postacią ocalałego Janusza Lewandowskiego). Jednym z ocalałych, którzy nie pojawiają się w serialu z imienia i nazwiska, jest Janusz Lamek, mechanik "Jana Heweliusza". – Mimo że minęły 32 lata, ta tragedia cały czas w człowieku tkwi. Cały czas człowiek ma przed sobą obrazy, które pewnie będą do końca życia. (...) Jak to się mówi, czas leczy rany i tak jest – w tej chwili może łatwiej jest mówić o tej tragedii, aczkolwiek no zawsze to pozostanie już – opowiadał Lamek – który wystąpił również w dokumencie TVP "Zagadka Heweliusza" – w programie "Pytanie na Śniadanie". Wyjawił, że gdy prom "Jan Heweliusz" zaczął tonąć, nie mógł w to uwierzyć. – (...) Zszedłem z wachty o godzinie 24 i miałem o godzinie 6 wachtę wprowadzenia promu do portu w Ystad. (...) Poszedłem do kabiny swojej, próbując zasnąć i wypocząć przed swoją wachtą. Po wyjściu z główek portu w Świnoujściu na początku wszystko było ok, a później nagle zaczął się sztorm – relacjonował. Lamek jednak zbytnio się nie przestraszył. – Pięć lat już pływałem na dalekich trasach, na oceanach, więc sztorm jak sztorm. Nie było to dla mnie jakieś zagrożenie, aczkolwiek te przechyły były tak duże i tak duże było bujanie statku, że wszystkie przedmioty, które luźno stały w kabinie (...), znalazły swoje miejsce, żeby gdzieś tam utkwić. Ja z łóżka przeniosłem się na kanapę, taką, która jest w poprzek statku, żeby wypocząć (...) przed rozpoczęciem pracy – opowiadał mechanik "Jana Heweliusza". W pewnym momencie usłyszał jednak dzwony, wołanie przez kapitana Andrzeja Ułasiewicza "mayday, mayday" i polecenie opuszczenia promu. – Aż dreszcze przeszły. Wtedy człowiek zaczął się ewakuować – podkreślił. Czekał cztery godziny na pomoc. Myślał o ciężarnej żonie Na ratunek Lamek czekał cztery godziny. – Właściwie w lodowatej wodzie, bo mimo że udało mi się dostać do tratwy ratunkowej i tam z innymi rozbitkami czekać na pomoc, to jednak cały czas się ta zimna woda przelewała – mówił, dodając, że nie zdążył założyć kombinezonu ratunkowego, którzy trzymałby ciepło ciała. – Miałem tylko na gołe nogi buty, dżinsy i kurtkę zimową – zaznaczył. Cały czas wierzył, że nadejdzie pomoc. – Kapitan ją wzywał, także miałem nadzieję i przyszła ta pomoc. Aczkolwiek miałem momenty w trawie, że zasypiałem, bo organizm był tak wyziębiony, że chciało się zasnąć. Ale wiedząc, że jeżeli zasnę, to już zasnę na wieki, jakoś się podrywałem, że muszę to przeczekać. Tym bardziej, że miałem bardzo osobisty powód, a mianowicie moja żona była w tamtym czasie w ciąży (...) i mówiłem: "muszę przetrwać, żeby zobaczyć dziecko" – wspominał. Janusz Lamek przetrwał katastrofę jako jedna z dziewięciu osób. Jeden obraz szczególnie utknął mu w pamięci. – Motorzysta (...) najmłodszy z załogi (...), który stał za relingiem, czyli za barierką, która jest dookoła statku, żeby nikt nie wypadł, ale on stał za nią, trzymał i – jeszcze pamiętam te jego oczy – rzucił się w kipiel, bo morze było strasznie wzburzone. Tam trudno było nawet oddychać, bo powietrze było nasycone wodą morską – od wiatru (...). I on wskoczył tam. To pamiętam. Te przerażone oczy. Później jeszcze zobaczyłem, bo to było 14 stycznia, że to był jego dzień urodzin – wspominał w rozmowie z Polskim Radiem.