"Kłamca" na miesięcznicy smoleńskiej. ​Przemówienie Kaczyńskiego zakłócone

"Kłamca" na miesięcznicy smoleńskiej. ​Przemówienie Kaczyńskiego zakłócone

Podczas kolejnej miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie wystąpienie prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego zostało zakłócone przez kontrmanifestację. W trakcie przemówienia z oddali słychać było powtarzające się okrzyki "kłamca!". Polityk wielokrotnie odnosił się do tych reakcji. "Jest jak zwykle, policja nie wykonuje swoich obowiązków" - stwierdził Jarosław Kaczyński.

Wyborcy PiS marzą o tym sojuszu, reszta Polski niekoniecznie. Sondaż obnaża prawdę

Wyborcy PiS marzą o tym sojuszu, reszta Polski niekoniecznie. Sondaż obnaża prawdę

Większość Polaków nie chce sojuszu PiS z Konfederacją. Popiera go 69 proc. wyborców partii Jarosława Kaczyńskiego, ale już tylko 43 proc. sympatyków Konfederacji. Pomysł politycznego małżeństwa Prawa i Sprawiedliwości z Konfederacją wywołuje w Polsce głębokie podziały i sceptycyzm. Najnowszy sondaż jasno wskazuje, że taki sojusz ma znacznie więcej przeciwników, niż zwolenników. Niemal co trzeci Polak jest w tej sprawie kompletnie zagubiony i nie potrafi się określić. Sojusz marzeń, ale głównie dla PiS Analiza elektoratów pokazuje, że jest to sojusz marzeń przede wszystkim dla wyborców Prawa i Sprawiedliwości. W tej grupie aż 69 proc. badanych chce takiego połączenia, z czego 23 proc. deklaruje swoje zdecydowane poparcie. Entuzjazm ten jest jednak znacznie chłodniejszy po drugiej stronie barykady. Wśród sympatyków Konfederacji poparcie dla mariażu z PiS wyraża już tylko 43 proc. badanych. Sondaż pokazuje też, że ten pomysł podoba się wyborcom, którzy w ostatnich wyborach prezydenckich poparli Karola Nawrockiego (56 proc. jest za) i Sławomira Mentzena (49 proc. jest za). Potężny blok przeciwników Na "nie" jest jednak potężny i zwarty blok wyborców. Największy sprzeciw widać, co nie jest zaskoczeniem, w elektoratach Koalicji Obywatelskiej (aż 88 proc. przeciw) oraz Nowej Lewicy (niemal jednomyślne 94 proc. przeciw). Koalicji tej nie chcą także zwolennicy Rafała Trzaskowskiego. Ten podział polityczny potwierdza tak naprawdę twarda demografia. Największy sceptycyzm wobec sojuszu PiS i Konfederacji panuje wśród seniorów po 60. roku życia (54 proc. przeciwników), osób z wyższym wykształceniem (53 proc.) oraz mieszkańców największych metropolii, liczących powyżej 500 tys. mieszkańców (57 proc.). Kobiety bardziej "za", wykształcenie "przeciw" Przeprowadzony w dniach 3-5 listopada metodą CATI i CAWI sondaż Opinia24 na zlecenie RMF FM, pokazuje też inne ciekawe niuanse. Pomysł koalicji nieco częściej akceptują kobiety (27 proc. poparcia) niż mężczyźni (23 proc.). Największa otwartość na taki układ panuje w młodej grupie wiekowej 25-29 lat (33 proc. jest za). Najbardziej sceptyczni, co potwierdza wcześniejsze dane, są Polacy z wyższym wykształceniem. Tu poparcie dla sojuszu to zaledwie 18 proc., w porównaniu z 27-30 proc. w grupach z wykształceniem podstawowym i średnim. Cała dyskusja toczy się w kontekście nadchodzących wyborów parlamentarnych w 2027 r. Choć obie partie łączy konserwatywny kurs społeczny i twarda postawa wobec UE, dzielą je istotne różnice w podejściu do podatków czy dotacji unijnych. To zimny prysznic na PiS Sondaż to przede wszystkim zimny prysznic dla Prawa i Sprawiedliwości. Tak naprawdę pokazuje gigantyczną asymetrię – podczas gdy 69 proc. elektoratu PiS marzy o tym sojuszu, wśród wyborców Konfederacji chce go tylko 43 proc. PiS desperacko potrzebuje tego sojuszu do władzy, ale wygląda na to, że druga strona widzi w nim śmiertelne zagrożenie dla swojej tożsamości.

Wołodymyr Zełenski o Trumpie i relacjach z USA. Mówi o ważnej roli króla Karola III

Wołodymyr Zełenski o Trumpie i relacjach z USA. Mówi o ważnej roli króla Karola III

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Guardian" stwierdził, że "wszyscy na świecie boją się Donalda Trumpa", ale nie on. Ukraiński przywódca odrzucił doniesienia o "burzliwym" przebiegu ostatniego spotkania w Waszyngtonie i podkreślił, że jego relacje z prezydentem USA są "normalne, konstruktywne i oparte na wzajemnym szacunku".

Kolejne zmasowane ataki Rosjan na Ukrainę. Skutki widać w trakcie wywiadu z Wołodymyrem Zełenskim [WIDEO]

Kolejne zmasowane ataki Rosjan na Ukrainę. Skutki widać w trakcie wywiadu z Wołodymyrem Zełenskim [WIDEO]

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Guardian" stwierdził, że "wszyscy na świecie boją się Donalda Trumpa", ale nie on. Ukraiński przywódca odrzucił doniesienia o "burzliwym" przebiegu ostatniego spotkania w Waszyngtonie i podkreślił, że jego relacje z prezydentem USA są "normalne, konstruktywne i oparte na wzajemnym szacunku". Kilka sekund po rozpoczęciu wywiadu w samym sercu Kijowa odcięto prąd.

Krytycy zmiażdżyli serial z Kim Kardashian. Nota to hit, ale... przesadzili

Krytycy zmiażdżyli serial z Kim Kardashian. Nota to hit, ale... przesadzili

"Wszystko dozwolone" to nowy serial Ryana Murphy'ego, twórcy "Potworów" Netfliksa, "American Horror Story" czy "Glee". Obsada jest gwiazdorska, fabuła też zapowiadała się niczego sobie, ale krytycy nie zostawili na serialu z Glenn Close, Naomi Watts i Kim Kardashian suchej nitki. Ma jedną z najgorszych ocen na Rotten Tomatoes, ale recenzenci chyba o czymś zapomnieli. "Zespół prawniczek odchodzi z męskiej firmy, by otworzyć własną kancelarię specjalizującą się w rozwodach. Bystre, zadziorne i emocjonalnie skomplikowane, mierzą się z trudnymi rozstaniami, pikantnymi sekretami i zmiennymi lojalnościami – zarówno na sali sądowej, jak i we własnych szeregach. W świecie, gdzie pieniądze mówią, a miłość to pole bitwy, te kobiety nie tylko grają w grę – one zmieniają zasady." – tak Hulu opisuje "Wszystko dozwolone" ("All's Fair") autorstwa Ryana Murphy'ego, czołowego "człowieka od seriali" w USA. Obsada? Naomi Watts ("Mulholland Drive"), Niecy Nash-Betts (Potwór: Historia Jeffreya Dahmera"), Teyana Taylor ("Jedna bitwa po drugiej"), Sarah Paulson ("American Crime Story: Sprawa O.J. Simpsona"), ikona Hollywood, ośmiokrotnie nominowana do Oscara Glenn Close oraz Kim Kardashian. Czyli pięć świetnych aktorek i jedna bardzo sławna influencerka z 354 milionami obserwujących. Serial "Wszystko dozwolone" zadebiutował z... 0 procent na Rotten Tomatoes Po premierze trzech pierwszych odcinków serial wystartował z czymś, co zdarza się bardzo rzadko: 0 procent na Rotten Tomatoes. Zero, absolutne dno tabeli. W pierwszych recenzjach padały słowa "sztywno", "sztucznie", "boleśnie" i "męcząco". Kim Kardashian została uznana za "płaską i bez życia", a dialogi – za tak nienaturalne, że nawet kieliszek wina nie pomaga. Zarzuty są mocne: że zamiast feministycznej opowieści dostaliśmy katalog próżności, drogich sukienek i wielkiego ego. Że to nie prawniczy dramat, tylko pokaz mody z fabułą na drugim planie. Krytycy zgodnie pisali, że to spektakularna pomyłka i telenowela. Dopiero jeden recenzent uratował sytuację i podciągnął serial do… 5 procent (to jedna pozytywna recenzja kontra 21 negatywne). Nadal katastrofa, ale matematycznie rzecz biorąc, już nie absolutne zero. A teraz plot twist: widzowie oglądają to na potęgę. "Wszystko dozwolone" zdobyło 3,2 miliona widzów w trzy dni (to największa premiera Hulu od trzech lat), a na Disney+ w Polsce jest w TOP 10 najpopularniejszych tytułów. Popcornometer, czyli ocena widzów na Rotten Tomatoes, zamiast katastroficznego dna pokazuje… 67 procent. Spora różnica. Krytycy chyba zapomnieli, że to serial Ryana Murphy'ego Jeśli zajrzeć na social media, można zauważyć jedno: część publiczności jest wniebowzięta. Dlaczego? Bo Ryan Murphy zrobił to, co umie najlepiej i wrócił do korzeni: do kampu, intryg, wizualnego przerysowania, absurdalnych zwrotów akcji, ciętych dialogów, tony dramy i jadowitych uśmiechów. W końcu mówimy o twórcy "Glee", "Konfliktu" i "American Horror Story" (owszem, to horror, ale też kampowy). Widziałam dwa pierwsze odcinki "Wszystko dozwolone". Tak, to telenowelowy bigos w sosie prawniczym – kiczowaty, teatralny, czasem balansuje na granicy autoparodii. Kim Kardashian zupełnie nie umie grać, ale każda jej scena jest po prostu ikoniczna. Szczerze mówiąc, wolę Murphy’ego w świadomym, kampowym wydaniu niż w romantyzowaniu seryjnych morderców w "Potworach" Netfliksa. Ten jeden jedyny recenzent, któremu serial z Kim Kardashian się spodobał, Joel Keller z Decidera, napisał to wprost: "'Wszystko dozwolone' jest przesadzony i totalnie kampowy, ale doskonale zdaje sobie z tego sprawę – właśnie dlatego zarówno serial, jak i sprawy, którymi zajmuje się kancelaria, ogląda się z prawdziwą przyjemnością". Owszem, krytycy mogą narzekać, że serial nie jest realistyczny, a bohaterki nie zachowują się jak prawdziwe prawniczki. Widzowie też są podzieleni – zero zaskoczenia. Tyle że "Wszystko dozwolone" nie ma być wielkim, poważnym dramatem premium, tylko przede wszystkim świetną zabawą. Fani Murphy'ego (i Kardashian) wyraźnie przyszli po nią, nie po realizm i najwyraźniej dostali ją z nawiązką. A kolejne odcinki we wtorki, nie mogę się doczekać.

Ukraina dostała niemieckie BWP? Są wątpliwości [OPINIA]

Ukraina dostała niemieckie BWP? Są wątpliwości [OPINIA]

Na łamach magazynu [Wir Sind Die Reserve](https://www.reservistenverband.de/magazin-loyal/interview-rheinmetall-papperger/), Armin Papperger, prezes koncernu Rheinmetall, omówił kwestię dostaw Ukrainie i produkcji na terenie Ukrainy bojowych wozów piechoty KF41 Lynx. Można wprost stwierdzić, że ostudził wszystkie nader optymistyczne doniesienia mediów o tym projekcie. Na razie w Niemczech budowanych jest pięć bojowych wozów piechoty Lynx dla Ukrainy, ale prawdopodobnie są to prototypy lub seria informacyjna. Nie ma jednak umowy na produkcję seryjną, bo oczywiste jest, że ktoś musi za ten sprzęt zapłacić. Ukraina najprawdopodobniej nie ma na to środków finansowych, a żadne inne państwo nie zapłaci co najmniej kilku mld euro za całkowicie nowy sprzęt wojskowy dla Ukrainy.