"Próby werbunku się nasiliły". Paweł Łatuszka ujawnił korespondencje

"Próby werbunku się nasiliły". Paweł Łatuszka ujawnił korespondencje

Reżim Aleksandra Łukaszenki ma na celowniku białoruską opozycję, której znaczna część przebywa obecnie w Polsce. Z informacji szefa Narodowego Zarządu Antykryzysowego Białorusi, a zarazem byłego ministra kultury i dyplomaty Pawła Łatuszki wynika, że białoruskie służby tylko w tym tygodniu podjęły siedem prób werbunku osób współpracujących z kierowanym przez działacza organem, skupiającym wokół siebie opozycjonistów.

Kolega Iwony Wieczorek przerywa milczenie. To pierwsze nagranie z Pawłem P. od 15 lat

Kolega Iwony Wieczorek przerywa milczenie. To pierwsze nagranie z Pawłem P. od 15 lat

Po raz pierwszy od lat możemy usłyszeć głos Pawła P. To kluczowa postać w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. W nagraniu opublikowanym przez dziennikarza Mikołaja Podolskiego odnosi się do oskarżeń o zlecenie wybielenia swojego wizerunku i przedstawia swoją perspektywę na ostatnie wydarzenia w śledztwie. Paweł P. to kolega Iwony Wieczorek, który bawił się z nią w sopockim "Dream Clubie" w noc jej zaginięcia z 16 na 17 lipca 2010 roku. Od samego początku był w kręgu zainteresowania śledczych i mediów, wielokrotnie go przesłuchiwano. Kim jest Paweł P.? To jedna z najważniejszych osób ws. zaginięcia Iwony Wieczorek W grudniu 2022 roku Prokuratura Krajowa postawiła mu zarzuty dotyczące utrudniania postępowania karnego poprzez usuwanie i zacieranie śladów oraz podawanie nieprawdziwych informacji w sprawie zaginięcia koleżanki. Według śledczych miał wejść do mieszkania zaginionej już po jej zniknięciu i usuwać pliki z jej komputera. Mężczyzna od początku nie przyznawał się do winy, a w rozmowach z mediami sugerował, że policja szuka "kozła ofiarnego" i próbuje zrobić z niego "Tomasza Komendę 2". Twierdził, że funkcjonariusze mieli mu wprost sugerować przyznanie się do winy w zamian za niższy wyrok. W kwietniu 2023 roku Paweł P. został zatrzymany w innej sprawie, dotyczącej udziału w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej VAT. Co Paweł P. mówi na nowym nagraniu? Wyjaśnia, dlaczego zgłosił się do dziennikarzy W opublikowanej rozmowie z Mikołajem Podolskim, współautorem książki "Zaginiona Iwona Wieczorek. Koniec kłamstw", Paweł P. kategorycznie zaprzecza, jakoby zapłacił dziennikarzom za korzystne przedstawienie go w książce. Twierdzi, że zgłosił się do autora, ponieważ była to dla niego "ostatnia deska ratunku", by powiadomić wszystkich, "co jest mu robione". Poniższy fragment zaczyna się okolicach 22 minuty załączonego filmu na YouTube. "Nigdy w życiu nie płaciłem tobie ani nikomu za żadne wywiady. Zgłosiłem się do ciebie po prostu z ostatniej deski ratunku, którą było poinformowanie opinii publicznej o tym, co jest mi robione, bo z żadnego materiału dowodowego, z niczego nie wychodzą żadne rzeczy, które by pozwalały na szukanie koło mnie znowuż po tylu latach" – mówił P. Paweł P. odniósł się również do zarzutu, że po zaginięciu Iwony wszedł do jej mieszkania i użył jej kluczy. Stwierdził, że nigdy nie był w mieszkaniu Iwony bez jej obecności przed zaginięciem. Podkreślił, że na osiedlu Iwony był wtedy z koleżanką Kasią i być może innymi znajomymi, co wyklucza możliwość potajemnego wejścia do lokalu. W rozmowie Paweł P. ujawnia, że złożył w prokuraturze zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy podczas zatrzymania we wrześniu 2022 roku. Twierdzi, że bał się o swoje życie. "Byłem również zastraszany, więc obawy też o swoje jakby życie i zdrowie przez długi czas nie chciałem w ogóle o tym mówić ani nie mogłem się na to zebrać, ale ja już straciłem wszystko w życiu, już nie mam nic" – zapewnił. Ponadto Paweł P. podkreśla, że w sprawie samego zaginięcia Iwony Wieczorek ma status świadka, a nie podejrzanego. Sprawa Iwony Wieczorek. Dlaczego wciąż nierozwiązana? Niedawno minęło 15 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek. Sprawa ta od samego początku budzi ogromne emocje i zainteresowanie opinii publicznej. Mimo upływu lat, zaangażowania najlepszych śledczych, dziennikarzy, czy nawet jasnowidzów, wciąż nie udało się odpowiedzieć na podstawowe pytanie: co się stało z 19-letnią wówczas dziewczyną, która po kłótni ze znajomymi wracała sama nad ranem do domu? Brak bezpośrednich świadków, którzy widzieliby moment zniknięcia Iwony, jest jednym z głównych problemów śledztwa. Kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały ją po raz ostatni przy wejściu na plażę nr 63 w Jelitkowie. Co działo się potem – do dziś pozostaje wielką tajemnicą. Przez lata pojawiało się wiele hipotez: od nieszczęśliwego wypadku, przez porwanie, aż po celowe ukrycie się. Żadna z nich nie znalazła jednak wystarczającego potwierdzenia w materiale dowodowym. Przez lata doszły jeszcze fałszywe tropy, sprzeczne zeznania świadków i medialne spekulacje, które utrudniały pracę policji. Jednak śledczy z krakowskiego Archiwum X, którzy przejęli sprawę, nie poddają się i wciąż poszukują rozwiązania jednej z najgłośniejszych zagadek kryminalnych w historii Polski.

Wiadomo, kim jest Polka, która zginęła z dzieckiem w Egipcie. To znana lekarka

Wiadomo, kim jest Polka, która zginęła z dzieckiem w Egipcie. To znana lekarka

Pojawiły się nowe informacje dotyczące tragicznego wypadku, do którego doszło w Egipcie. W jego wyniku zginęła 41-letnia Polka oraz jej 7-letni syn. Trzech innych obywateli Polski zostało rannych. Kobieta była lekarką. Do tragedii doszło we wtorek, 29 lipca, na 35. kilometrze drogi łączącej Marsa Alam z Bir Szalatin. Turystyczny minibus, którym podróżowali turyści, zjechał z drogi i dachował. Okoliczności wypadku są wciąż wyjaśniane. W wyniku wypadku zmarły trzy osoby: 41-letnia Anita K. z Polski, jej 7-letnie dziecko, które ma obywatelstwo egipsko-polskie oraz 45-letni mężczyzna z podwójnym obywatelstwem egipsko-francuskim. Polka, która zginęła w Egipcie była lekarką Towarzystwo Kultury i Oświaty podje, że 41-letnia Polka to lekarka ginekolog z Olsztyna, pochodząca z Elbląga. Do Egiptu wybrała się z mężem, również lekarzem, kardiologiem oraz dwójką dzieci. Niestety, w wypadku zginęła wraz ze swoim 7-letnim synem. Starsza córka prawdopodobnie została w resorcie i nie brała udziału w wycieczce. Informację o śmierci dr Anity Samek-Krymkowskiej potwierdził również Miejski Szpital Zespolony w Olsztynie, w którym kobieta pracowała. W czwartek na oficjalnym profilu szpitala opublikowano komunikat: "Z głębokim żalem zawiadamiamy, że w tragicznych okolicznościach odeszła nasza koleżanka, dr Anita Samek – Krymkowska wraz ze swoim 7-letnim synkiem". Jak podano, zmarła lekarka była "kochającą mamą dwójki dzieci, szczęśliwą mężatką oraz wspaniałą koleżanką". Była "zawsze chętna nieść pomoc innym, zaangażowana i oddana swojej pracy". Dyrekcja, pracownicy oraz przyjaciele z Miejskiego Szpitala Zespolonego złożyli kondolencje rodzinie i bliskim. "Anitko – pustka, która po Tobie została nigdy nie zostanie wypełniona" – dodano. Tragiczny wypadek w Egipcie Jak pisaliśmy w naTemat.pl, w wypadku ucierpieli turyści z Polski, Francji i Egiptu. Według doniesień serwisu hurghada24.pl, powołującego się na lokalne służby medyczne, rannych zostało jeszcze troje Polaków: 37-letnia kobieta – ma ogólne potłuczenia i otarcia, 40-letni mężczyzna ma liczne stłuczenia i nadal przechodzi diagnostykę, a stan 44-latka jest najpoważniejszy – ma złamaną miednicę, odmę opłucnową i uszkodzone żebra. W busie podróżowało również wiele dzieci – wszystkie zostały ranne. Do szpitala trafiły m.in. 9-latka, dwie 11-latki oraz 14-letni chłopiec. Podano, że jedno z rannych dzieci, 11-latka z obywatelstwem francuskim, nosi to samo nazwisko co jeden z poszkodowanych Polaków. Wszyscy ranni zostali przewiezieni karetkami do szpitala w Marsa Alam. Stan części osób określany jest jako krytyczny. Na miejscu pracuje polski konsul, który gromadzi informacje. Trwają rozmowy z lokalną policją, prokuraturą oraz przedstawicielami biur podróży. Źródło: Towarzystwo Kultury i Oświaty