„Minister finansów każdemu określa limit środków. To standardowa procedura”. Berek pytany o cięcia w ministerstwach w przyszłorocznym budżecie

„Minister finansów każdemu określa limit środków. To standardowa procedura”. Berek pytany o cięcia w ministerstwach w przyszłorocznym budżecie

– Prace nad projektem budżetu trwają normalnie. Jest harmonogram, który jest określony zresztą przepisami. Ministrowie otrzymali już od ministra finansów takie założenia do przyszłorocznego budżetu i teraz jesteśmy na etapie, w którym każdy minister, szef urzędu przygotowuje cząstkowy plan dotyczący jego urzędu, jego instytucji, którą kieruje – powiedział Maciej Berek […]

Niemcy i Japonia robią zwrot o 180 stopni. Porzucają pacyfistyczną przeszłość na rzecz militaryzacji. Moskwa i Pekin grożą konsekwencjami

Niemcy i Japonia robią zwrot o 180 stopni. Porzucają pacyfistyczną przeszłość na rzecz militaryzacji. Moskwa i Pekin grożą konsekwencjami

Niemcy i Japonia ponownie zbroją się, aby powstrzymać zagrożenia ze strony Rosji i Chin. Niegdyś pacyfistyczne, teraz oba kraje wzmacniają swoją obronność, by wspierać globalne bezpieczeństwo w obliczu słabnącej pozycji Stanów Zjednoczonych i narastających napięć na całym świecie. W miarę jak USA wycofują się ze swojej roli "globalnego policjanta" Niemcy i Japonia chcą wypełnić tę lukę. Ich działania już wywołały gniew Moskwy i Pekinu.

Włodzimierz Czarzasty o głośnych słowach Szymona Hołowni. "Dużo złej roboty zrobił"

Włodzimierz Czarzasty o głośnych słowach Szymona Hołowni. "Dużo złej roboty zrobił"

— Może to jest tak, że czasami ktoś powie najpierw, a potem pomyśli. Ja nie chcę już Szymona krytykować, ale dużo złej roboty chyba w tej sprawie zrobił. Myślę, że zaprosi go prokuratura, bo powinna z urzędu takie rzeczy badać — mówi w czwartek w "Onet Rano." wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty, pytany o słowa Szymona Hołowni o "zamachu stanu". Polityk stwierdził także, że ufa Hołowni, bo "nie ma wyjścia".

Szoka dla Polaków w Tunezji. Kazali im dopłacać do jedzenia na all inclusive

Szoka dla Polaków w Tunezji. Kazali im dopłacać do jedzenia na all inclusive

Wakacje all inclusive z każdym rokiem zyskują na popularności. W dobie rosnących cen każdy chce mieć wygodny urlop, a przy okazji w jak największym stopniu kontrolować wyjazdowe wydatki. Jednak jeden z hoteli w Tunezji podczas takiego urlopu kazał dopłacać turystom za jedzenie. Ale nie tak, jak myślisz. Wakacje all inclusive to chyba jedna z najczęściej krytykowanych form wypoczynku. Wybierającym je osobom zarzuca się, że nie poznają w pełni kraju, który odwiedzają, że zamykają się w hotelowej "złotej klatce" i nie próbują lokalnej kuchni. Mimo tego popularność takich urlopów rośnie, a jednym z najchętniej wybieranych kierunków jest Tunezja. To właśnie na all inclusive w tym kraju jeden z hoteli zaczął pobierać od turystów opłaty za marnowanie jedzenia. Na all inclusive w Tunezji sporo dopłacisz, jeśli zmarnujesz jedzenie Problem marnowania żywności w hotelach z all inclusive jest bardzo duży. Każdego dnia w jednym obiekcie marnuje się setki kilogramów jedzenia. Biorąc pod uwagę liczbę takich obiektów, każdego dnia w koszu lądują tony produktów, które mogły trafić do osób, które ich potrzebowały. Będąc na wakacjach all inclusive, na pewno nie raz widzieliście, jak ktoś nakładał sobie na talerz cały stos jedzenia, a później zostawiał je w zasadzie nietknięte. I właśnie za takie zachowanie jeden z hoteli w Tunezji każe dopłacać turystom po 30 dinarów, czyli blisko 40 zł. – Na każdych wakacjach all inclusive spotykam się z tym, że ludzie zachowują się tak, jakby nigdy w życiu jedzenia nie widzieli. Ładują na te talerze, tak jakby świat miał się za chwilę skończyć – skomentował Łukasz Wróblewski z profilu "On i Ona", który nagłośnił sprawę. W krótkim filmiku podkreślił, że dodatkowe opłaty zdają egzamin. – Powiem wam, że to działa – dodał. Koniec marnowania jedzenia na all inclusive. Jednak taka opcja nie każdego cieszy Problem marnowania żywności jest bardzo duży. I choć ruch tunezyjskiego hotelu miał go zmniejszyć, to jednak nie każdemu się spodobał. Wielu komentujących filmik Wróblewskiego podkreślało, że na wakacjach chcą próbować nowych dań, ale czasami coś im nie smakuje, więc nie chcą tego jeść na siłę. Wtedy zostawiają to na talerzu i nie chcieliby za to dopłacać. Ten argument został jednak szybko obalony przez inne osoby. Użytkownicy jasno stwierdzili, że jeżeli się czegoś próbuje, to wystarczy nałożyć małą ilość, zamiast całego kopca. Jeżeli coś nam zasmakuje, można przyjść po dokładkę. Jeśli nie, to nie marnuje się jedzenia, które mógł zjeść ktoś inny.

Matecki znów atakuje. Rzecznik MSWiA zaproponował mu... "konsultację fobii"

Matecki znów atakuje. Rzecznik MSWiA zaproponował mu... "konsultację fobii"

W środę poseł Dariusz Matecki ponownie poruszył temat, który jakiś czas temu rozpoczął w mediach społecznościowych. Wystosował pytanie do rzecznika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA). Jacek Dobrzyński odpowiedział mu w ostrych słowami. Zaproponował mu również pewne rozwiązanie. Poseł Dariusz Matecki wspiera Ruch Obrony Granic. Jest też jednym z najbardziej aktywnych polityków na platformie X, gdzie regularnie publikuje wpisy dotyczące m.in. migracji w Polsce. Już wcześniej doszło do ostrej wymiany zdań polityka z rzecznikiem MSWiA, gdzie Matecki został przyłapany na kłamstwie. W tym tygodniu powrócił do sytuacji sprzed kilkunastu dni. Dariusz Matecki z pytaniem do rzecznika MSWiA W połowie lipca Matecki opublikował na swoim profilu nagranie, na którym widać kilku mężczyzn siedzących na poboczu drogi. "Kim są ci ludzie? Jak wjechali do Polski?" – pytał koordynatora ds. służb specjalnych, rzecznika MSWiA. Jacek Dobrzyński odpowiedział, że to Słowacy, którzy legalnie przekroczyli granicę. W środę poseł PiS ponownie odniósł się do tematu, publikując nowy post z ironicznym komentarzem: "To według naszego rządu są Słowacy. Mocno się opalili". Nie trzeba było długo czekać na nowy komunikat Dobrzyńskiego. Rzecznik MSWiA w mocnych słowach odpowiedział politykowi Prawa i Sprawiedliwości. Ma on wrażenie, że poseł "bez hejtu żyć nie może". Mocny apel Dobrzyńskiego do posła PiS. Pisze o "konsultacji fobii" Jacek Dobrzyński wyjaśnił, że mężczyźni widoczni na zdjęciach to nie "Słowacy według rządu", ale według polskiej policji, która ich zatrzymała i sprawdziła. "Gdyby pan przed wypisywaniem kolejnych fake newsów sprawdzał swoje sensacje u źródeł, co uprzejmie za każdym razem panu doradzam, to by dowiedział się pan, że to faktycznie Słowacy, których w połowie lipca sanoccy policjanci zatrzymali za kradzież przewodów telekomunikacyjnych" – czytamy. Na koniec Dobrzyński złożył posłowi sugestię. Zaproponował, by ten wyjechał na urlop, gdzie polityk "opali się i odpocznie". I dodał: "A później te fobie skonsultuje medycznie". Podkreślił, że to życzliwa podpowiedź, która może pomóc.