To w Niemczech było nie do pomyślenia. Teraz obywatele domagają się twardego stanowiska

To w Niemczech było nie do pomyślenia. Teraz obywatele domagają się twardego stanowiska

Izrael pozostaje "niemiecką racją stanu", ale w Niemczech podnoszą się coraz częściej głosy o zmianę dotychczasowej polityki. Gazety komentują. "Dylemat między historyczną odpowiedzialnością a ochroną praw człowieka na Bliskim Wschodzie nie rozwiąże się dla Niemiec automatycznie; nawet powietrzny korytarz humanitarny z pomocą dla Palestyńczyków niewiele tu zmieni. Niemcy muszą się z tym liczyć" – konstatuje dziennik regionalny "Neue Osnabrücker Zeitung". Ważne i poważne Podczas swoich rozmów politycznych w Tel Awiwie minister spraw zagranicznych Johann Wadephul ma obecnie okazję, by zaostrzyć dyplomatyczne groźby. Wynik rozmów powinien również zadecydować o tym, czy Niemcy przyłączą się do żądań nałożenia sankcji na Izrael. "Byłoby to poważne załamanie stosunków niemiecko-izraelskich, ale konieczne. I ważne dla wiarygodności Niemiec" – czytamy. "Rhein-Neckar-Zeitung" pisze: "Rozwiązanie dwupaństwowe od dawna jest oficjalnym celem Niemiec i Unii Europejskiej w dążeniu do pokoju na Bliskim Wschodzie. Jednak obie strony wiele zrobiły, by do tego rozwiązania nie doszło. Izrael, budując 'osiedla' na okupowanym niezgodnie z prawem międzynarodowym Zachodnim Brzegu, przy czym te ‘osiedla' pod względem wielkości bardziej przypominają miasta". "A sam Zachodni Brzeg jest rządzony przez skorumpowane władze autonomiczne, które nie mają żadnego demokratycznego mandatu. Ostatnie wybory odbyły się w 2006 roku. Zwyciężyła w nich organizacja Hamas. A o zniszczonej Strefie Gazy, która wciąż znajduje się pod kontrolą terrorystycznej organizacji Hamas, chyba nie trzeba nic dodawać". Zmiana tonu i treści Według dziennika "Südwest Presse" z Ulm "To spektakularny zwrot, który Friedrich Merz zapoczątkował w swojej polityce wobec Izraela – nie tylko osobiście, ale jako kanclerz również dla całych Niemiec. Nigdy wcześniej ton i treść wobec rządu izraelskiego nie zmieniły się tak gwałtownie w tak krótkim czasie. Z niezachwianej solidarności w ciągu kilku miesięcy wyłoniły się otwarte groźby sankcji – zachowanie nie do pomyślenia przez dziesięciolecia dla byłego kraju sprawców nazistowskich zbrodni. Nie oznacza to wcale, że kanclerz jest w stanie nadążyć za katastrofalnym rozwojem sytuacji na miejscu oraz rosnącym oburzeniem we własnym kraju. Coraz większa jest przepaść między oczekiwaniami obywateli Niemiec, którzy domagają się większej 'twardości' wobec Izraela, a wyjątkową odpowiedzialnością Niemiec wobec państwa żydowskiego, do której kanclerz z CDU szczególnie się poczuwa". "Stuttgarter Zeitung" rozważając możliwość wprowadzenia rozwiązania dwupaństwowego stwierdza, że wyłaniają się trzy pytania. Jaka korzyść będzie z uznania państwa palestyńskiego? Jakie miałoby to być państwo? Kto miałby je reprezentować? Chodzi o akt czysto symboliczny. W najmniejszym stopniu nie pomogłoby to cierpiącym ludziom w Gazie. "Uznanie państwa palestyńskiego nie zmieniłoby realiów na miejscu. Byłoby niczym innym jak prowokacją wobec Izraela – bez wymiernych korzyści. I co to miałoby być za państwo – Palestyna? Na Zachodnim Brzegu władzę sprawuje skorumpowana autonomia, której starzejący się prezydent od 20 lat utrzymuje się przy władzy bez wyborów. W Gazie rządzą terroryści z Hamasu. Co właściwie miałoby zostać uznane? Oczywiście: marzenie o rozwiązaniu dwupaństwowym, które mogłoby zakończyć trwały konflikt, pozostaje bez państwa palestyńskiego jedynie iluzją. Jednak takie państwo może powstać dopiero na końcu długiej drogi do pokoju. Kto dziś je uznaje, nagradza sprawców ostatniej eskalacji. Właśnie Hamas zupełnie nie jest zainteresowany rozwiązaniem dwupaństwowym". Opracowanie: Alexandra Jarecka

Nasi sąsiedzi zastanawiają się, czy wszczynać alarm. Jest najgorzej od 10 lat

Nasi sąsiedzi zastanawiają się, czy wszczynać alarm. Jest najgorzej od 10 lat

Pogarsza się sytuacja na rynku pracy. W lipcu doszło do wzrostu bezrobocia, co częściowo tłumaczy się czynnikami sezonowymi. W sierpniu liczba bezrobotnych może przekroczyć próg trzech milionów. Liczba bezrobotnych w Niemczech w ciągu najbliższych tygodni prawdopodobnie przekroczy próg trzech milionów. Po wzroście do 2 mln 979 tysięcy w lipcu, co jest odbiciem typowego trendu sezonowego, eksperci ds. rynku pracy uważają, że ten scenariusz jest nieunikniony. Na pytanie: co dalej z niemieckim rynkiem pracy, opinie ekspertów są podzielone. Spokojnie, ma być lepiej Ekspert rynku pracy Enzo Weber z Instytutu Badań nad Rynkiem Pracy i Zatrudnieniem (IAB) dostrzega "szansę na punkt zwrotny". Jak ocenił kilka dni temu, przekroczenie progu trzech milionów bezrobotnych będzie jedynie krótkotrwałym epizodem tego lata. Prezes Federalnej Agencji Pracy, Andrea Nahles, podczas prezentacji lipcowych danych w czwartek była mniej optymistyczna. Jej zdaniem wyraźnego ożywienia na rynku pracy można spodziewać się dopiero jesienią 2026 roku. Jak stwierdziła socjaldemokratka podczas konferencji w Norymberdze, "najgorszy moment wydaje się już być za nami". Jednocześnie zaznaczyła, że rządowe działania wspierające koniunkturę muszą najpierw przynieść efekty, zanim ich wpływ będzie odczuwalny na rynku pracy. Wzrost o 65 tysięcy w lipcu W lipcu liczba bezrobotnych w Niemczech wzrosła w porównaniu z poprzednim miesiącem o 65 tysięcy, osiągając 2 mln 979 tysięcy – poinformowała Federalna Agencja Pracy w Norymberdze. To o 171 tysięcy więcej niż w lipcu roku ubiegłego. Stopa bezrobocia wzrosła w stosunku do czerwca o 0,1 punktu procentowego i wyniosła 6,3 procent. W lipcu liczba bezrobotnych wśród młodych osób do 25. roku życia wzrosła o ponad 28 tysięcy. To głównie efekt zakończenia wielu umów o praktyki i kształcenie zawodowe, po których młodzi ludzie nie zawsze od razu znajdują kolejne zatrudnienie. Najwyższa stopa bezrobocia pozostaje w miastach-landach Bremie (11,8 proc.) i Berlinie (10,3 proc.), podczas gdy w południowych landach, Bawarii (4,0 proc.) i Badenii-Wirtembergii, jest najniższa. Do przygotowania tych statystyk Federalna Agencja Pracy wykorzystała dane dostępne do 14 lipca. Granica trzech milionów ostatnio w 2015 roku – Rynek pracy wciąż pozostaje pod dużą presją. Lato nie przyniesie poprawy. Obecnie potrzebne są konkretne działania wspierające inwestycje i zatrudnienie – powiedziała minister pracy Bärbel Bas. Socjaldemokratka wskazała, że wzrost zatrudnienia w porównaniu z rokiem ubiegłym wynika wyłącznie z napływu pracowników zagranicznych, co uznała jednocześnie za dowód skutecznej integracji. Niemiecki Związek Zawodowy (DGB) wyraża poważne zaniepokojenie i apeluje do rządu o podjęcie zdecydowanych działań. – Prawie trzy miliony bezrobotnych to liczba nie do przyjęcia – zaznaczyła członkini zarządu Anja Piel. Według niej, agencje pracy i centra zatrudnienia nie mogą być dalej ograniczane budżetowo. Zamiast tego potrzebne są dobrze finansowane strategie dotyczące rynku pracy oraz programy dokształcające. Również Niemiecki Związek Socjalny (SoVD) apeluje o zaprzestanie dalszych cięć, zwłaszcza w przypadku zasiłku obywatelskiego. – Kolejne oszczędności tylko zwiększą poczucie niepewności – podkreśliła przewodnicząca zarządu Michaela Engelmeier.  – Nie możemy patrzeć na to bezczynnie – dodała. Nadzieja na więcej miejsc pracy Zdaniem Andrei Nahles centra zatrudnienia są dobrze finansowane. Celem jest mocniejsze angażowanie osób bezrobotnych, co w efekcie może pozwoli na ograniczenie wydatków na zasiłek obywatelski. Jeśli pakiety inwestycyjne przyniosą oczekiwane rezultaty, rynek pracy może się ożywić. Jak zaznaczyła prezes Federalnej Agencji Pracy: "W takiej sytuacji ta logika może się sprawdzić". W reakcji na rozczarowujące dane prezes pracodawców, Rainer Dulgerc zaapelował o zmianę kursu działań na rynku pracy. – Prawie trzy miliony bezrobotnych to jasny sygnał, że potrzebujemy nowego startu w polityce dot. rynku pracy – podkreślił. Według niego kontynuowanie obecnej polityki rządu koalicyjnego z drobnymi poprawkami to za mało. – Pośrednictwo pracy musi znaleźć się na szczycie listy priorytetów polityki dot. rynku pracy – powiedział Dulger. Według niego działania Federalnej Agencji Pracy oraz kluczowe narzędzia tej polityki muszą być znów wyraźnie nastawione na ten cel. Liczba wolnych miejsc nadal spada Federalna Agencja Pracy podała, że liczba zgłoszonych wolnych miejsc pracy wynosi obecnie 628 000 – to o 75 000 mniej niż rok temu. W lipcu zasiłek dla bezrobotnych pobierało łącznie 991 000 osób. 3 mln 877 tysięcy osób w wieku produkcyjnym miało prawo do otrzymywania zasiłku obywatelskiego. W tej grupie znajdują się także osoby pracujące, których dochody są jednak zbyt niskie, by mogły samodzielnie utrzymać się z pracy. 182 tys. wolnych miejsc  Od października ubiegłego roku o miejsca kształcenia zawodowego ubiegało się 414 000 młodych osób, to o 12 000 więcej niż rok wcześniej – poinformowały agencje pracy. W lipcu 140 000 młodych osób wciąż nie miało zapewnionego miejsca kształcenia zawodowego. Łącznie zgłoszono 466 000 ofert praktyk zawodowych – o 26 000 mniej niż rok wcześniej. Nadal do obsadzenia pozostaje 182 000 wolnych miejsc. Szefowa Federalnej Agencji Pracy, Andrea Nahles, zaapelowała do młodych ludzi, by skorzystali z tej oferty. – Bardzo żałuję, że młodzi rezygnują z kształcenia zawodowego – powiedziała. Jak podkreśliła, osoby z wykształceniem zawodowym mają w dłuższej perspektywie lepsze możliwości zarobkowe i większe szanse na pewne zatrudnienie. Opracowanie: Alexandra Jarecka

(Nie)zakazane piosenki rozbrzmiały w sercu Warszawy

(Nie)zakazane piosenki rozbrzmiały w sercu Warszawy

W Warszawie kolejny raz odbył się koncert "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki". W 81. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego na Placu Piłsudskiego obecny był m.in. profesjonalny chór pod kierownictwem Jana Stokłosy. Z mieszkańcami stolicy śpiewali weterani powstania, prezydent Andrzej Duda, prezydent elekt Karol Nawrocki czy minister kultury Marta Cienkowska.