Tusk stracił cierpliwość. „Czego ode mnie chcecie?!”

Tusk stracił cierpliwość. „Czego ode mnie chcecie?!”

W studiu było gorąco jak rzadko kiedy. Donald Tusk, pytany o rozliczenia po rządach Prawa i Sprawiedliwości, stracił cierpliwość. Premier nie owijał w bawełnę – przyznał, że marsz ku sprawiedliwości to „tor przeszkód”, ale zapewnił, że nie zamierza się zatrzymać. „Czego chcecie więcej ode mnie?!” – wybuchł w pewnym momencie.

Tusk stracił cierpliwość. „Czego ode mnie chcecie?!”

Tusk stracił cierpliwość. „Czego ode mnie chcecie?!”

W studiu było gorąco jak rzadko kiedy. Donald Tusk, pytany o rozliczenia po rządach Prawa i Sprawiedliwości, stracił cierpliwość. Premier nie owijał w bawełnę – przyznał, że marsz ku sprawiedliwości to „tor przeszkód”, ale zapewnił, że nie zamierza się zatrzymać. „Czego chcecie więcej ode mnie?!” – wybuchł w pewnym momencie.

Przed nami kolejna zmiana czasu. Tylko czy ta żonglerka na pewno nam służy?

Przed nami kolejna zmiana czasu. Tylko czy ta żonglerka na pewno nam służy?

Raz do przodu, raz wstecz – a ciało gubi rytm. Czy naprawdę warto kręcić wskazówkami dwa razy do roku? Naukowcy zbadali już ten temat i nie mają dla nas dobrych wieści. Zespół ze Stanfordu porównał trzy scenariusze: stały czas zimowy, stały czas letni i znane nam przestawianie zegarków. Badacze wzięli pod lupę ekspozycję na światło, rytm dobowy i epidemiologię chorób. Wyniki eksperymentu wykazały, że każdy system stały jest lepszy od sezonowej żonglerki, a najkorzystniejszy dla zdrowia wypada czas standardowy (zimowy). W symulacjach oznaczał mniej otyłości i mniej udarów niż obecny system; stały czas letni dawał ok. 2/3 tego efektu. Za stałym czasem zimowym od lat optują specjaliści od snu, którzy wskazują, że ten właśnie wariant najlepiej "dogaduje się" z naszym ciałem i najwierniej podąża za naturalnym światłem dnia. Kluczowe są poranki Poranki są jaśniejsze, więc łatwiej się obudzić i wejść na obroty, a szybciej zapadający zmrok sprzyja wyciszeniu i wcześniejszemu zasypianiu. Dla zegara biologicznego to układ idealny: mniej sztucznego przeciągania dnia, więcej sygnałów, które porządkują rytm dobowy. Kluczową rolę odgrywa światło o poranku. Krótka dawka słońca tuż po przebudzeniu przyspiesza nasz wewnętrzny zegar, poprawia czujność i stabilizuje pory snu. Gdy wieczorem robi się ciemno wcześniej, organizm dostaje czytelny komunikat: zwalniamy. Badania pokazują też, że niemała część z nas ma późniejszy chronotyp – lepiej funkcjonuje w drugiej połowie dnia. Stały czas zimowy mniej z nimi koliduje, dzięki czemu łatwiej o głębszy sen, lepszą koncentrację następnego dnia i niższe ryzyko dolegliwości wynikających z przewlekłego rozregulowania rytmu (od nastroju po metabolizm). Wnioski ekspertów są dość zgodne: wybór jednego, stałego czasu – najlepiej standardowego (zimowego) – to realna inwestycja w zdrowie publiczne. Stabilny rytm dnia oznacza mniej "walki" z biologią i sprawniej działający organizm. Co na to Unia Europejska? Unia Europejska od 2018 roku dyskutuje nad zniesieniem zmian czasu. Na dziś – projekt utknął i nadal cofamy zegarki. W tym roku nastąpi to w nocy z soboty 25 października na niedzielę 26 października. Cofniemy wskazówki z godziny 3:00 na 2:00. Poranek będzie jaśniejszy, wieczór ciemniejszy – i właśnie o to toczy się spór zwolenników (więcej światła rano) i orędowników długich, jasnych wieczorów. Jak przejść zmianę lżej (praktyczny miniprzewodnik) Daj sobie więcej światła z rana. Odsłoń rolety od razu po przebudzeniu, wyjdź na 15–20 minut na dzienne światło. Wieczorem gaś neony. Na 2–3 godziny przed snem ściemnij mieszkanie, ogranicz ekrany. Przesuń budzik wcześniej… o 15 minut. Przez 3–4 dni przed zmianą czasu. Nie nadrabiaj drzemkami. Krótkie "power napy" tak, długie – nie. Kierownica? Ostrożniej. W poniedziałek po zmianie snu jest zwykle mniej; daj sobie zapas czasu na dojechanie do celu, bądź bardziej skupiony i uważny.

Przed nami kolejna zmiana czasu. Tylko czy ta żonglerka na pewno nam służy?

Przed nami kolejna zmiana czasu. Tylko czy ta żonglerka na pewno nam służy?

Raz do przodu, raz wstecz – a ciało gubi rytm. Czy naprawdę warto kręcić wskazówkami dwa razy do roku? Naukowcy zbadali już ten temat i nie mają dla nas dobrych wieści. Zespół ze Stanfordu porównał trzy scenariusze: stały czas zimowy, stały czas letni i znane nam przestawianie zegarków. Badacze wzięli pod lupę ekspozycję na światło, rytm dobowy i epidemiologię chorób. Wyniki eksperymentu wykazały, że każdy system stały jest lepszy od sezonowej żonglerki, a najkorzystniejszy dla zdrowia wypada czas standardowy (zimowy). W symulacjach oznaczał mniej otyłości i mniej udarów niż obecny system; stały czas letni dawał ok. 2/3 tego efektu. Za stałym czasem zimowym od lat optują specjaliści od snu, którzy wskazują, że ten właśnie wariant najlepiej "dogaduje się" z naszym ciałem i najwierniej podąża za naturalnym światłem dnia. Kluczowe są poranki Poranki są jaśniejsze, więc łatwiej się obudzić i wejść na obroty, a szybciej zapadający zmrok sprzyja wyciszeniu i wcześniejszemu zasypianiu. Dla zegara biologicznego to układ idealny: mniej sztucznego przeciągania dnia, więcej sygnałów, które porządkują rytm dobowy. Kluczową rolę odgrywa światło o poranku. Krótka dawka słońca tuż po przebudzeniu przyspiesza nasz wewnętrzny zegar, poprawia czujność i stabilizuje pory snu. Gdy wieczorem robi się ciemno wcześniej, organizm dostaje czytelny komunikat: zwalniamy. Badania pokazują też, że niemała część z nas ma późniejszy chronotyp – lepiej funkcjonuje w drugiej połowie dnia. Stały czas zimowy mniej z nimi koliduje, dzięki czemu łatwiej o głębszy sen, lepszą koncentrację następnego dnia i niższe ryzyko dolegliwości wynikających z przewlekłego rozregulowania rytmu (od nastroju po metabolizm). Wnioski ekspertów są dość zgodne: wybór jednego, stałego czasu – najlepiej standardowego (zimowego) – to realna inwestycja w zdrowie publiczne. Stabilny rytm dnia oznacza mniej "walki" z biologią i sprawniej działający organizm. Co na to Unia Europejska? Unia Europejska od 2018 roku dyskutuje nad zniesieniem zmian czasu. Na dziś – projekt utknął i nadal cofamy zegarki. W tym roku nastąpi to w nocy z soboty 25 października na niedzielę 26 października. Cofniemy wskazówki z godziny 3:00 na 2:00. Poranek będzie jaśniejszy, wieczór ciemniejszy – i właśnie o to toczy się spór zwolenników (więcej światła rano) i orędowników długich, jasnych wieczorów. Jak przejść zmianę lżej (praktyczny miniprzewodnik) Daj sobie więcej światła z rana. Odsłoń rolety od razu po przebudzeniu, wyjdź na 15–20 minut na dzienne światło. Wieczorem gaś neony. Na 2–3 godziny przed snem ściemnij mieszkanie, ogranicz ekrany. Przesuń budzik wcześniej… o 15 minut. Przez 3–4 dni przed zmianą czasu. Nie nadrabiaj drzemkami. Krótkie "power napy" tak, długie – nie. Kierownica? Ostrożniej. W poniedziałek po zmianie snu jest zwykle mniej; daj sobie zapas czasu na dojechanie do celu, bądź bardziej skupiony i uważny.

Przed nami kolejna zmiana czasu. Tylko czy ta żonglerka na pewno nam służy?

Przed nami kolejna zmiana czasu. Tylko czy ta żonglerka na pewno nam służy?

Raz do przodu, raz wstecz – a ciało gubi rytm. Czy naprawdę warto kręcić wskazówkami dwa razy do roku? Naukowcy zbadali już ten temat i nie mają dla nas dobrych wieści. Zespół ze Stanfordu porównał trzy scenariusze: stały czas zimowy, stały czas letni i znane nam przestawianie zegarków. Badacze wzięli pod lupę ekspozycję na światło, rytm dobowy i epidemiologię chorób. Wyniki eksperymentu wykazały, że każdy system stały jest lepszy od sezonowej żonglerki, a najkorzystniejszy dla zdrowia wypada czas standardowy (zimowy). W symulacjach oznaczał mniej otyłości i mniej udarów niż obecny system; stały czas letni dawał ok. 2/3 tego efektu. Za stałym czasem zimowym od lat optują specjaliści od snu, którzy wskazują, że ten właśnie wariant najlepiej "dogaduje się" z naszym ciałem i najwierniej podąża za naturalnym światłem dnia. Kluczowe są poranki Poranki są jaśniejsze, więc łatwiej się obudzić i wejść na obroty, a szybciej zapadający zmrok sprzyja wyciszeniu i wcześniejszemu zasypianiu. Dla zegara biologicznego to układ idealny: mniej sztucznego przeciągania dnia, więcej sygnałów, które porządkują rytm dobowy. Kluczową rolę odgrywa światło o poranku. Krótka dawka słońca tuż po przebudzeniu przyspiesza nasz wewnętrzny zegar, poprawia czujność i stabilizuje pory snu. Gdy wieczorem robi się ciemno wcześniej, organizm dostaje czytelny komunikat: zwalniamy. Badania pokazują też, że niemała część z nas ma późniejszy chronotyp – lepiej funkcjonuje w drugiej połowie dnia. Stały czas zimowy mniej z nimi koliduje, dzięki czemu łatwiej o głębszy sen, lepszą koncentrację następnego dnia i niższe ryzyko dolegliwości wynikających z przewlekłego rozregulowania rytmu (od nastroju po metabolizm). Wnioski ekspertów są dość zgodne: wybór jednego, stałego czasu – najlepiej standardowego (zimowego) – to realna inwestycja w zdrowie publiczne. Stabilny rytm dnia oznacza mniej "walki" z biologią i sprawniej działający organizm. Co na to Unia Europejska? Unia Europejska od 2018 roku dyskutuje nad zniesieniem zmian czasu. Na dziś – projekt utknął i nadal cofamy zegarki. W tym roku nastąpi to w nocy z soboty 25 października na niedzielę 26 października. Cofniemy wskazówki z godziny 3:00 na 2:00. Poranek będzie jaśniejszy, wieczór ciemniejszy – i właśnie o to toczy się spór zwolenników (więcej światła rano) i orędowników długich, jasnych wieczorów. Jak przejść zmianę lżej (praktyczny miniprzewodnik) Daj sobie więcej światła z rana. Odsłoń rolety od razu po przebudzeniu, wyjdź na 15–20 minut na dzienne światło. Wieczorem gaś neony. Na 2–3 godziny przed snem ściemnij mieszkanie, ogranicz ekrany. Przesuń budzik wcześniej… o 15 minut. Przez 3–4 dni przed zmianą czasu. Nie nadrabiaj drzemkami. Krótkie "power napy" tak, długie – nie. Kierownica? Ostrożniej. W poniedziałek po zmianie snu jest zwykle mniej; daj sobie zapas czasu na dojechanie do celu, bądź bardziej skupiony i uważny.

Przed nami kolejna zmiana czasu. Tylko czy ta żonglerka na pewno nam służy?

Przed nami kolejna zmiana czasu. Tylko czy ta żonglerka na pewno nam służy?

Raz do przodu, raz wstecz – a ciało gubi rytm. Czy naprawdę warto kręcić wskazówkami dwa razy do roku? Naukowcy zbadali już ten temat i nie mają dla nas dobrych wieści. Zespół ze Stanfordu porównał trzy scenariusze: stały czas zimowy, stały czas letni i znane nam przestawianie zegarków. Badacze wzięli pod lupę ekspozycję na światło, rytm dobowy i epidemiologię chorób. Wyniki eksperymentu wykazały, że każdy system stały jest lepszy od sezonowej żonglerki, a najkorzystniejszy dla zdrowia wypada czas standardowy (zimowy). W symulacjach oznaczał mniej otyłości i mniej udarów niż obecny system; stały czas letni dawał ok. 2/3 tego efektu. Za stałym czasem zimowym od lat optują specjaliści od snu, którzy wskazują, że ten właśnie wariant najlepiej "dogaduje się" z naszym ciałem i najwierniej podąża za naturalnym światłem dnia. Kluczowe są poranki Poranki są jaśniejsze, więc łatwiej się obudzić i wejść na obroty, a szybciej zapadający zmrok sprzyja wyciszeniu i wcześniejszemu zasypianiu. Dla zegara biologicznego to układ idealny: mniej sztucznego przeciągania dnia, więcej sygnałów, które porządkują rytm dobowy. Kluczową rolę odgrywa światło o poranku. Krótka dawka słońca tuż po przebudzeniu przyspiesza nasz wewnętrzny zegar, poprawia czujność i stabilizuje pory snu. Gdy wieczorem robi się ciemno wcześniej, organizm dostaje czytelny komunikat: zwalniamy. Badania pokazują też, że niemała część z nas ma późniejszy chronotyp – lepiej funkcjonuje w drugiej połowie dnia. Stały czas zimowy mniej z nimi koliduje, dzięki czemu łatwiej o głębszy sen, lepszą koncentrację następnego dnia i niższe ryzyko dolegliwości wynikających z przewlekłego rozregulowania rytmu (od nastroju po metabolizm). Wnioski ekspertów są dość zgodne: wybór jednego, stałego czasu – najlepiej standardowego (zimowego) – to realna inwestycja w zdrowie publiczne. Stabilny rytm dnia oznacza mniej "walki" z biologią i sprawniej działający organizm. Co na to Unia Europejska? Unia Europejska od 2018 roku dyskutuje nad zniesieniem zmian czasu. Na dziś – projekt utknął i nadal cofamy zegarki. W tym roku nastąpi to w nocy z soboty 25 października na niedzielę 26 października. Cofniemy wskazówki z godziny 3:00 na 2:00. Poranek będzie jaśniejszy, wieczór ciemniejszy – i właśnie o to toczy się spór zwolenników (więcej światła rano) i orędowników długich, jasnych wieczorów. Jak przejść zmianę lżej (praktyczny miniprzewodnik) Daj sobie więcej światła z rana. Odsłoń rolety od razu po przebudzeniu, wyjdź na 15–20 minut na dzienne światło. Wieczorem gaś neony. Na 2–3 godziny przed snem ściemnij mieszkanie, ogranicz ekrany. Przesuń budzik wcześniej… o 15 minut. Przez 3–4 dni przed zmianą czasu. Nie nadrabiaj drzemkami. Krótkie "power napy" tak, długie – nie. Kierownica? Ostrożniej. W poniedziałek po zmianie snu jest zwykle mniej; daj sobie zapas czasu na dojechanie do celu, bądź bardziej skupiony i uważny.