"Polityczny WF": Nowy premier jeszcze w tej kadencji? Tusk wysyła sygnały

"Polityczny WF": Nowy premier jeszcze w tej kadencji? Tusk wysyła sygnały

Choć jest świeżo po rekonstrukcji rządu, nie milkną głosy, że jeszcze w tej kadencji może czekać nas kolejna poważna zmiana - tym razem na stanowisku premiera. W nowym "Politycznym WF-ie" Piotr Witwicki i Marcin Fijołek analizują, czy Donalda Tuska mógłby zastąpić Radosław Sikorski. Obecny szef rządu nie ucina spekulacji, a jak słyszymy w podcaście commentary Interii, możliwych powodów takiej podmiany jest kilka.

Radioaktywne gniazdo w dawnych zakładach zbrojeniowych. "Normy przekroczone"

Radioaktywne gniazdo w dawnych zakładach zbrojeniowych. "Normy przekroczone"

Radioaktywne gniazdo os zostało odkryte w zakładzie dawniej produkującym broń jądrową - przekazały władze federalne Karoliny Południowej. Poziom napromieniowania dziesięciokrotnie przekraczał dopuszczalne normy. Władze uspokajają, że gniazdo wraz z osami zutylizowano i zabezpieczono jako odpad radiologiczny, a sytuacja nie stwarza zagrożenia dla społeczeństwa. Organizacje ekologiczne skrytykowały przyjęte postępowanie.

"Obwiniam się o to". Rosjanie zabili jej 10-letniego syna. Wcześniej pochowała dwóch mężów

"Obwiniam się o to". Rosjanie zabili jej 10-letniego syna. Wcześniej pochowała dwóch mężów

W piątek 22 lipca o godz. 4:40 rano rosyjski nalot uderzył w blok mieszkalny w ukraińskim mieście Kramatorsk w obwodzie donieckim. W mieszkaniu na ostatnim piętrze spokojnie spał 10-letni chłopiec. Timur Grygorenko jest jedyną ofiarą śmiertelną tego nalotu, ale pozostała po nim zrozpaczona matka i społeczność, która próbuje poskładać swoje życie. "Powinnam była z nim zostać" — mówi kobieta w reportażu CNN. Oto historia matki, która w czasie wojny rozpętanej przez Rosję straciła jedynego syna i dwóch mężów.

Dziecko w niebezpieczeństwie? To jedno słowo może uratować życie – i wcale nie chodzi o "pomocy!"

Dziecko w niebezpieczeństwie? To jedno słowo może uratować życie – i wcale nie chodzi o "pomocy!"

Czy da się nauczyć dziecko jednego słowa, które w sytuacji zagrożenia realnie zwiększy jego szansę na pomoc? Tiktokerzy twierdzą, że tak – i tym razem eksperci przyznają im rację. Chodzi o z pozoru banalne "mamo". A jednak są na to badania – i nie dotyczą wyłącznie matek. Nawet kobiety bezdzietne reagują na ten krzyk instynktownie. Skąd ten mechanizm i czy "mamo" działa alarmująco także na mężczyzn? Wyjaśniamy. Trend zapoczątkowała amerykańska tiktokerka Sierra Noelle, której nagranie z listopada 2024 roku zdobyło prawie cztery miliony polubień. Radzi w nim: jeśli twoje dziecko znajdzie się w niebezpieczeństwie, niech nie krzyczy "pomocy" i "ratunku", tylko "mamo". Taki komunikat ma uruchamiać natychmiastową reakcję kobiet – i to nie tylko tych, które same są matkami. Szybko na TikToku pojawiło się wiele podobnych filmów, w których inne kobiety potwierdzają skuteczność tej metody. "Moje dziecko utknęło na placu zabaw, krzyczała 'mamo' i armia matek przybiegła jej na pomoc. 'Mamo' to uniwersalne wołanie o pomoc" – pisze jedna z użytkowniczek. „Uczę moje dzieci, żeby w razie problemu w miejscu publicznym krzyczały 'mamo' i biegły w stronę kobiety” – dodaje inna. Kolejna komentuje: "Instynkt mamy niedźwiedzicy budzi się dla każdego dziecka, nie tylko własnego". Dziecięce wołanie "mamo" w miejscu publicznym to alarm dla kobiet. Nawet tych bezdzietnych I nie – to wcale nie jest tylko internetowa ciekawostka. Z punktu widzenia psychologii behawioralnej, dr Sanam Hafeez – neuropsycholożka z Nowego Jorku – pozytywnie ocenia to podejście. Jej zdaniem krzyczenie "mamo" zamiast "pomocy" może być dobrą strategią dla dzieci, szczególnie wtedy, gdy są przestraszone, zdezorientowane lub przytłoczone. – Wołanie "mamo" to znana i dająca poczucie bezpieczeństwa reakcja. W stresującej sytuacji dziecko może czuć się przytłoczone samym pomysłem wołania o pomoc, ale zwrócenie się do kogoś, z kim ma emocjonalną więź, może być łatwiejszym pierwszym krokiem – podkreśla ekspertka w rozmowie z amerykańskim portalem Parents. Dr Hafeez wyjaśnia, że choć słowo "pomocy" brzmi bardziej alarmująco, to "mamo" zwiększa szansę, że zareaguje odpowiedni dorosły – szczególnie kobieta, która może być bardziej skłonna, by pomóc dziecku w potrzebie. Nawet jeśli to nie jej własne dziecko, "może to być sygnał dla dorosłych w pobliżu, że dziecko jest w potrzebie i szuka kogoś, komu może zaufać. To pomaga szybciej rozpoznać sytuację", dodaje ekspertka. Rzeczywiście – w komentarzach kobiety piszą zgodnie: "Nie mam dzieci, ale gdy słyszę 'mamo', od razu czuję, że muszę zareagować", "To silniejsze ode mnie. Słyszę i już jestem gotowa pomagać", "Usłyszałam, jak chłopiec krzyczy 'mamo' i wyszłam na ulicę, żeby go znaleźć", "Nie mam dzieci, ale zawsze reaguję. Inne kobiety też". "Ja, choć nie jestem matką, też automatycznie się zatrzymuję, patrzę i nasłuchuję, gdy krzyk dziecka brzmi zbyt przerażająco. Ten konkretny ton" – napisała jedna z użytkowniczek TikToka. "W tym klubie wszystkie jesteśmy mamami" – dodała inna. Z kolei wielu mężczyzn przyznaje, że ich reakcja jest wolniejsza – często najpierw oceniają sytuację z dystansu. Badania mówią wprost: kobiety szybciej reagują na dziecięcy płacz Te reakcje są nie tylko społeczne – wydają się też zakorzenione biologicznie. W badaniu opublikowanym w "NeuroReport" wykazano, że gdy kobieta słyszy płacz niemowlęcia, jej mózg niemal natychmiast wyłącza tzw. sieć stanu spoczynkowego (default mode network), odpowiedzialną za błądzenie myślami i introspekcję. Dezaktywowana zostaje m.in. przednia kora obręczy i przyśrodkowa kora oczodołowa. W praktyce oznacza to, że mózg przechodzi z trybu "myślę o sobie" do trybu "działam". U mężczyzn takiej reakcji niemal nie zaobserwowano – ich mózg pozostaje w trybie spoczynkowym nawet po usłyszeniu płaczu. To pokazuje, że kobiety reagują na dziecięce sygnały szybciej i bardziej instynktownie. To nie wszystko. W podobnym badaniu opublikowanym we "Frontiers in Psychology" w 2016 roku naukowcy zastosowali stymulację magnetyczną TMS i pomiary elektromiograficzne, by sprawdzić, jak ciało reaguje na płacz dziecka. Już po 100 milisekundach od usłyszenia płaczu u kobiet pojawiała się fizyczna reakcja – aktywacja mięśni ręki, jakby gotowość do sięgnięcia po dziecko. U mężczyzn efekt ten nie występował. Co ważne, badania obejmowały zarówno osoby mające dzieci, jak i bezdzietne. To sugeruje, że instynkt opiekuńczy u kobiet może uruchamiać się niezależnie od doświadczenia macierzyńskiego – to raczej automatyczna reakcja organizmu niż świadomy wybór. Choć nie ma twardych danych dotyczących samego słowa "mamo" ani reakcji dorosłych na krzyk starszych dzieci, wyniki badań sugerują, że kobiety mogą być biologicznie predysponowane do szybszego reagowania na dziecięce sygnały. To właśnie może wyjaśniać, dlaczego krzyk "mamo" często okazuje się skuteczny – i niekoniecznie jest to dzieło przypadku. Czy słowo "mamo" wystarczy? W sytuacji zagrożenia nie polegajmy tylko na nim Ekspertka ds. bezpieczeństwa Tracy Walder, była agentka FBI i rozmówczyni portalu Parents, przestrzega jednak, by nie polegać wyłącznie na jednym haśle. Choć przyznaje, że "mamo" może uruchomić instynkt opiekuńczy u kobiet, nie popiera tej strategii jako jedynej. – "Pomocy" to uniwersalny sygnał, że ktoś jest w niebezpieczeństwie. Ucząc dzieci, by krzyczały wyłącznie "mamo", ograniczamy grono potencjalnych pomocników – podkreśla. – Sama też odruchowo reaguję, gdy słyszę „mamo” – to mamy w naturze. Ale może się zdarzyć, że w pobliżu nie będzie żadnej matki, a wyłącznie mężczyźni. I wtedy taka nauka może wręcz opóźnić reakcję otoczenia – zaznacza Walder. Dlatego ważne jest, by ćwiczyć z dziećmi różne scenariusze – tak jak uczymy je przechodzić przez ulicę, tak samo trzeba rozmawiać o tym, co robić, gdy się zgubią albo czują się zagrożone. Warto odgrywać sytuacje: "Co robisz, gdy nie widzisz mamy?", "Co mówisz, gdy ktoś obcy ciągnie cię za rękę?". Taka powtarzalność daje dziecku poczucie sprawczości i zmniejsza stres w prawdziwej sytuacji. Należy też tłumaczyć dzieciom, kim są "bezpieczni dorośli" – to często kobiety z dziećmi, ale nie tylko. – Szukanie matek to cenna strategia w przestrzeni publicznej. Zakłada, że kobiety są bardziej empatyczne i otwarte na dziecięce sygnały. Ale jeśli będziemy kłaść zbyt duży nacisk na płeć, dzieci mogą nie zauważyć pomocy tam, gdzie ona jest. Trzeba uczyć je oceniać sytuację i szukać wsparcia u każdego, kto wygląda na dostępnego i godnego zaufania – niezależnie od tego, czy to mężczyzna, czy kobieta – mówi dr Hafeez. W dodatku dziecko może potrzebować pomocy akurat wtedy, gdy w pobliżu nie ma żadnych kobiet. A jak wspomnieliśmy, dla mężczyzn słowo "mamo" nie jest alarmem. Warto też pokazać dziecku, gdzie w przestrzeni publicznej może szukać pomocy – np. przy kasie, w aptece, w punkcie informacyjnym czy u ochrony. I zachęcać je, by nie bało się robić hałasu, krzyczeć "pomocy", "nie", "to nie mój tata/moja mama", "nie znam cię" albo "ratunku" – im głośniej i konkretniej, tym lepiej. Nie chodzi więc o to, by słowo "mamo" zastąpiło wszystkie inne hasła alarmowe. Ale może być jednym z tych, które realnie zwiększają szanse na reakcję – zwłaszcza w przestrzeni publicznej, gdzie kobiet jest więcej, a ich odpowiedź na dziecięcy głos bywa szybsza i bardziej instynktowna. Warto więc nauczyć dziecko, by w razie zagrożenia krzyczało "mamo" – obok innych słów alarmowych. Każdy dodatkowy sposób przyciągnięcia uwagi może zrobić różnicę. A najważniejsze i tak pozostają rozmowa, ćwiczenia i wspólne przygotowanie, które dadzą dziecku poczucie sprawczości w trudnej sytuacji.

Żurek: Ziobro może stawiać ultimatum swojemu psu na spacerze

Żurek: Ziobro może stawiać ultimatum swojemu psu na spacerze

- Nie wiem czy minister ma psa, ale jak chodzi z nim na spacer, to może mu stawiać takie ultimatum, żeby pies wrócił albo przyniósł mu patyk. Minister Ziobro naprawdę niech zejdzie troszkę na ziemię i zobaczy w jakiej rzeczywistości żyje. Wszyscy, którzy łamali prawo, ponoszą i będą ponosić konsekwencje prawne, ale zgodnie z procedurami, więc wydaje mi się, że minister Ziobro powinien więcej czasu poświęcić na to, w jakich momentach naruszył prawo i w jaki sposób będzie się z tego tłumaczył wtedy, kiedy stanie przed niezależnym prokuratorem czy niezawisłym sądem - stwierdził Waldemar Żurek w rozmowie z Polsat News.

Saperskie Abramsy kupione

Saperskie Abramsy kupione

Aneks do umowy opiewa na kwotę 115 mln dolarów i dotyczy zakupu 25 czołgów saperskich M1150 ABV (Assault Breacher Vehicle), które mają zostać dostarczone do 2029 roku. Wtedy Wojsko Polskie będzie posiadać 366 czołgów Abrams w wersji M1A1FEP (116 szt.) i M1A2SEPv3 (250 szt.), 38 wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 HERCULES, 25 mostów szturmowych M1110 oraz 25 czołgów saperskich M1150. Umowa została podpisana przez gen. bryg. dr inż. Michała Marciniaka, zastępcę szefa Agencji Uzbrojenia, w obecności Pawła Bejdy, sekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.

W kinach zarobił 285 milionów. Megahit błyskawicznie na platformie VOD

W kinach zarobił 285 milionów. Megahit błyskawicznie na platformie VOD

Szósta część kultowego cyklu grozy "Oszukać przeznaczenie" miała już powstać kilka lat temu, ale jak w przypadku wielu innych projektów, tak i tu pandemia COVID-19 pokrzyżowała filmowcom plany. W końcu jednak wytwórnia New Line dała zielone światło dla produkcji – i nowy horror zrobił furorę w kinach na całym świecie. Po czym błyskawicznie pojawił się na rynku VOD.

Żurek: To Ziobro łamał Konstytucję

Żurek: To Ziobro łamał Konstytucję

– Zbigniew Ziobro oczywiście nie ma racji, to Zbigniew Ziobro łamał Konstytucję. SKorzystałem z kompetencji, które ma minister sprawiedliwości, który także sprawuje administracyjny nad sądami. Ja się przygotowuję do bardzo dużych reform realnych, nie takich jak minister Ziobro, bo jak minister Ziobro zaczynał swoje urzędowanie i je kończył, widzieliśmy gigantyczną zaległość […]

Kontenery PCK znikną z polskich ulic. Zapadła decyzja

Kontenery PCK znikną z polskich ulic. Zapadła decyzja

Polski Czerwony Krzyż [PCK] ogłosił, że większość kontenerów na odzież używaną zostanie zlikwidowana. Decyzja zapadła po latach problemów spowodowanych przez nieodpowiedzialne traktowanie tych pojemników jako śmietników na zużyte ubrania. Sygnalizowane od dawna trudności, teraz połączone z wypowiedzeniem kluczowej umowy przez operatora logistycznego, stały się punktem zwrotnym dla organizacji.

Nad polskim morzem słychać ich coraz częściej. W tym roku opanowali Hel

Nad polskim morzem słychać ich coraz częściej. W tym roku opanowali Hel

Tegoroczne lato w Polsce na razie nie rozpieszcza turystów. Niskie temperatury i regularne opady deszczu sprawiły, że nad Bałtykiem jest coraz mniej podróżnych. Sytuację ratują obcokrajowcy, pośród których wyróżnia się zwłaszcza jedna nacja, która chętnie odkrywa Hel. Osoby, które zaplanowały lipcowy urlop nad Bałtykiem, mogły być bardzo rozczarowane. Dni, kiedy aura sprzyjała plażowaniu, nie było zbyt wiele. Zamiast olejku do opalania zdecydowanie bardziej przydatne były parasole. To jednak nie odstraszyło turystów z Czech. Czesi opanowują Bałtyk. W Helu słychać ich na każdym kroku O tym, że Czesi polubili polskie morze, wiemy już od kilku sezonów. Nad Bałtyk mogą dojeżdżać dzięki połączeniu Baltic Express. Cztery pary pociągów dziennie kursują na trasie Praga-Gdynia, zapewniając komfortowy przejazd. Czesi nie chcą jednak zostawać wyłącznie w Trójmieście. Korzystając z dogodnych połączeń pociągowych, ale i drogowych, coraz chętniej odkrywają kolejne miejsca na Pomorzu. Jak informuje "Fakt", w tym roku można spotkać ich zwłaszcza w Helu. "W samym Helu podczas krótkiego spaceru mijaliśmy wielu turystów z Czech. Zjeżdżają tu całymi rodzinami, tłoczyli się w kolejce do helskiego fokarium, przy straganach i w knajpkach. Wyglądali na zachwyconych, fajnie, że im się u nas tak podoba" – pisała w liście do redakcji tabloidu jedna z turystek. Czesi wolą Polskę od Chorwacji Polska jest coraz częstszym wyborem wśród czeskich turystów. Częściowo jest to związane z tym, że nasi sąsiedzi zaczynają mieć dość wczasów w Chorwacji, która od lat była ich głównym wyborem. Tłok na plaży, a także zanieczyszczenia obecne w wodzie sprawiają, że szukają alternatyw. Chorwacja jest popularna także wśród Polaków, którzy nie zawsze popisują się tam dobrymi manierami. Niedawno pisaliśmy o walce Makarskiej z rezerwowaniem miejsc na plaży (jednymi z "plażowych cwaniaków" mają być nasi rodacy). Natomiast w Rijece polscy podróżni rozpalili grill na plaży, czym rozzłościli lokalnych mieszkańców.